Coraz więcej Polaków rozważa zakup auta elektrycznego. Niestety, barierą dla konsumentów są wysokie ceny elektryków. Kierowcy czekają na tańsze modele. Rozwiązaniem tego problemu mogłyby być dotacje.
Ceny elektryków nie zachęcają do zakupu
Wysokie ceny elektryków stanowią jedną z głównych przeszkód dla kierowców, którzy rozważają przesiadkę na ten rodzaj samochód. Według badania przeprowadzonego przez YouGov dla organizacji Transport & Environment, aż 20% potencjalnych nabywców nowych pojazdów w Polsce planuje zakup elektrycznego auta. Ten odsetek chętnych wzrasta do 31%, gdy na rynku pojawi się kompaktowy tańszy model. Rozwiązaniem wspierającym rozwój elektromobilności, mogłyby być dotacje na zakup samochodów elektrycznych dla osób o niższych dochodach.
Wzrost cen objął w ostatnich latach wszystkie samochody na rynku – zarówno elektryczne, jak i spalinowe, ponieważ producenci koncentrują się na dużych modelach premium. W innych częściach świata, np. w Chinach, gdzie producenci dostarczają samochody dla wszystkich segmentów rynku, ceny pojazdów spadły. Dlatego staramy się propagować tę koncepcję w Europie, dzięki temu średnia cena mogłaby spaść podobnie jak w Chinach. Obecnie oczekujemy, że jeśli chodzi o pojazdy analogiczne, przykładowo VW Polo i jego elektryczny odpowiednik, ich ceny zrównają się w ciągu najbliższych dwóch–trzech lat – ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes Anna Krajinska, manager ds. emisji pojazdów i jakości powietrza w Transport & Environment.
Czytaj też: Elektryczne dostawczaki i ciężarówki podbiją polskie drogi?
Zgodnie z sondażem YouGov, co piąta osoba planująca zakup nowego pojazdu w bieżącym roku rozważa wybór samochodu elektrycznego. Spośród tych, którzy pierwotnie skłaniali się ku zakupowi pojazdu z silnikiem spalinowym, 13% wyraziło gotowość przesiadki na samochód elektryczny, pod warunkiem pojawienia się na rynku niewielkiego modelu o wartości 25 tys. euro (110 tys. zł). Wśród respondentów niezdecydowanych, aż 21% rozważyłoby zakup samochodu elektrycznego, gdyby dostępny był tańszy model o mniejszych rozmiarach.
Według analizy T&E, jedynie 17% sprzedawanych samochodów elektrycznych należy do bardziej przystępnego cenowo segmentu B. W przypadku pojazdów spalinowych udział tego segmentu wynosi 37%. Natomiast w segmencie D proporcje te są odwrotne – 28% dotyczy elektryków, a 13% aut spalinowych. Zdaniem ekspertki, europejscy producenci, koncentrując się na segmentach premium i SUV-ach, ograniczają masowe wprowadzanie pojazdów elektrycznych na rynek.
Przede wszystkim to cena jest problemem. Problematyczny jest również wybór, ponieważ nie ma tylu modeli aut elektrycznych ze wszystkich segmentów jak w przypadku aut z silnikiem spalinowym. Producenci samochodów muszą więc wprowadzić na rynek pełną gamę modeli. Oczywiście konsumenci nadal przyzwyczajają się do tej technologii, ale z ich opinii wynika, że naprawdę przekonują się do aut elektrycznych. Gdy sprawią sobie pierwszy taki samochód i zaczną z niego korzystać, zdają sobie sprawę, że to naprawdę proste – przekonuje Anna Krajinska.
Konsumenci chętni na małe, tanie auta elektryczne
Zgodnie z przewidywaniami ekspertów z T&E, małe samochody elektryczne o wartości 25 tys. euro mogą stać się opłacalne do 2025 roku, generując szacowaną marżę na poziomie 4%. Inwestowanie w tego rodzaju produkcję mogłoby umożliwić europejskim producentom konkurowanie z elektrycznymi modelami „made in China”, które są znacznie tańsze. W Polsce, przy uwzględnieniu odsetka osób zainteresowanych zakupem małego samochodu elektrycznego, wzrost sprzedaży mógłby osiągnąć 46 tysięcy sztuk.
Czytaj też: Chińska BYD wyprzedzi Teslę? Produkcja aut elektrycznych rośnie w zawrotnym tempie
Zdaniem ekspertki, zwiększenie stopnia elektromobilności mogłoby być wspierane także poprzez programy socjalne, takie jak subsydia na zakup samochodów elektrycznych dla osób o niższych dochodach. Przykładem może być przyjęty we Francji program leasingu społecznego, który umożliwia wynajęcie samochodu elektrycznego. Ostatnio rząd ogłosił, że ze względu na duże zainteresowanie i ograniczone środki budżetowe, program ten zostaje zawieszony co najmniej do końca roku.
Program jest skierowany do osób o niskich dochodach i umożliwia wynajem pojazdów elektrycznych za 50–150 euro miesięcznie. W pierwszym okresie działania programu w ciągu zaledwie dwóch miesięcy z leasingu skorzystało ponad 50 tys. osób, co wyraźnie pokazuje, że jest duże zapotrzebowanie i chęć ze strony osób o niskich dochodach, aby przejść na auta elektryczne, również tych, które jeszcze nie mogą sobie na nie pozwolić. Takie programy uruchomione w innych krajach Europy mogłyby przysłużyć się koncepcji e-mobilności dostępnej dla wszystkich – tłumaczy przedstawicielka Transport & Environment.
For Europe’s mass BEV market to grow, small, cheap BEVs are needed – not large, expensive SUVs.
Carmakers have announced new affordable BEVs for 2024-2027. These need to be delivered at volume to satisfy demand, otherwise the market will be left open to Chinese competition.
4/5 pic.twitter.com/0GlAr2lWnS— Transport & Environment (@transenv) February 19, 2024
Modyfikacja flot samochodów służbowych coraz popularniejsza
Alternatywnym sposobem przyspieszenia elektryfikacji transportu jest modyfikacja flot samochodów służbowych. Według ubiegłorocznego raportu „Barometr Flotowy” opracowanego przez Arval Mobility Observatory, polscy przedsiębiorcy wykazują większą gotowość do rozbudowy swoich flot w porównaniu do firm z innych krajów europejskich. Ich preferencje kierują się w stronę samochodów elektrycznych głównie ze względu na niższe koszty eksploatacji, a ponad 70% z nich wyraża chęć korzystania ze zelektryfikowanych pojazdów osobowych. Co trzecia firma (35%) planuje wprowadzić do swoich flot elektryczne samochody osobowe w ciągu trzech lat, a 16% już je posiada.
UE zajmuje się obecnie przepisami, które mają przyspieszyć przechodzenie na pojazdy elektryczne przez przedsiębiorstwa. Ustalenie standardu, zgodnie z którym wszystkie samochody firmowe do roku 2030 powinny być elektryczne, jest skutecznym sposobem na przyspieszenie elektryfikacji. Taka polityka jest również korzystna dla konsumentów prywatnych, ponieważ w ciągu dwóch–czterech lat takie samochody trafiają na rynek wtórny. Większość konsumentów prywatnych obecnie korzysta z aut używanych. Mogłoby to być więc doskonałe źródło aut elektrycznych dla tych osób – przekonuje Anna Krajinska.
Elektryki w Polsce są popularne, ale i tak wolimy blachosmrody
Znajdziesz nas w Google News