W tym roku kraje Unii Europejskiej planują wyprodukować łącznie 2,6 miliona pojazdów elektrycznych, co stanowi wzrost o 35% w porównaniu z rokiem poprzednim. Niemniej jednak, ten wynik jest niższy niż wcześniejsze prognozy. Również elektryki w Polsce nie cieszą się tak dużym zainteresowaniem, jak wcześniej przewidywano.
Elektryki w Polsce wybierane rzadziej niż przewidywano
Pierwotne szacunki z 2021 roku zakładały produkcję ponad trzech milionów pojazdów elektrycznych w UE. Jednak najnowsze badanie przeprowadzone przez Deloitte wskazuje, że w większości z 26 przebadanych krajów większość kierowców nadal preferuje pojazdy z napędem konwencjonalnym. Podobnie w USA aż 67% respondentów wybrałoby konwencjonalne auta, podczas gdy tylko 6% zdecydowałoby się na elektryki.
Pojazdy z tradycyjnym napędem zyskały na popularności również w Polsce, osiągając 52% (wzrost o 10% z 42%), podczas gdy tylko 4% wyraziło chęć zakupu pojazdu elektrycznego. Wszystko wskazuje na to, że elektryki w Polsce nie cieszą się tak dużym zainteresowaniem, jak wcześniej przewidywano, a transformacja sektora motoryzacyjnego będzie bardziej złożona i bolesna, niż pierwotnie zakładała Unia Europejska.
Czytaj też: Producent będzie sam naprawiał baterie. Zainwestuje też w Polsce!
Plany Unii Europejskiej w kwestii pojazdów spalinowych
Postawione cele na rok 2035, oznaczające praktyczny koniec sprzedaży samochodów spalinowych w UE, oraz cel na rok 2040 (redukcja emisji z pojazdów ciężarowych o 90%), skupiają uwagę na rozwijaniu pojazdów elektrycznych, praktycznie pomijając inne rozwiązania. Niemniej jednak, poprzez protest Niemców podczas dyskusji o normach emisji dla samochodów osobowych i ciężarówek, Komisja Europejska dwukrotnie zobowiązała się do przedstawienia propozycji dotyczących pojazdów zasilanych paliwami syntetycznymi. Te paliwa mogą potencjalnie stanowić alternatywę dla tradycyjnych, oferując bardziej ekologiczne rozwiązania dla pojazdów wyposażonych w silniki spalinowe.
Obecnie jest to jedynie obietnica, której Komisja Europejska w obecnym składzie prawdopodobnie nie spełni. Warto obserwować, jak układ sił w instytucjach UE ukształtuje się po czerwcowych wyborach i jakie konsekwencje to będzie miało dla europejskiej polityki klimatycznej. Rewolucji raczej nie będzie, a już dziś protesty różnych grup zawodowych oraz utrata znaczenia europejskich producentów pojazdów i gospodarki UE sugerują, że może dojść do rewizji wcześniej wspomnianego zakazu.
Czytaj też: Chińska BYD wyprzedzi Teslę? Produkcja aut elektrycznych rośnie w zawrotnym tempie
W pierwszym kwartale tego roku portal Politico ujawnił rzekome plany Europejskiej Partii Ludowej (EPP), największej frakcji w Parlamencie Europejskim. Planowane działania obejmowały inicjatywy przedwyborcze, w tym m.in. łagodzenie planów wycofania się z silników spalinowych do 2035 roku. Warto zauważyć, że Wielka Brytania pod koniec ubiegłego roku przesunęła swoje pierwotne plany zakazu z 2030 na 2035 rok. Czy podobna korekta nastąpi w ramach Unii Europejskiej? Trudno jest ocenić wiarygodność tych doniesień, jednak można przypuszczać, że politycy będą starali się dotrzeć do niezadowolonych z polityki związanej z Zielonym Ładem.
Dodatkowo, badanie Deloitte, wspomniane wcześniej, sygnalizuje pewne ochłodzenie entuzjazmu kierowców wobec pojazdów elektrycznych. W kontekście rozbieżności między preferencjami kierowców, a trudnościami związanymi z masowym wprowadzeniem elektromobilności, przemysł motoryzacyjny znajduje się niemalże w pułapce.
Pojazdy spalinowe będą jeszcze długo dominować na rynku
Obecnie trwają prace mające na celu obniżenie kosztów produkcji baterii, a sód staje się potencjalnym czynnikiem, który może ponownie ożywić segment tanich elektrycznych pojazdów w UE. Dzięki temu Unia Europejska miałaby szansę konkurować z tanimi elektrykami z Chin, gdzie najtańsze modele marki BYD można nabyć za około 12 tysięcy dolarów. To jasno ukazuje przepaść konkurencyjną między producentami z Chin a europejskimi firmami.
Według Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA), chociaż prognozy wskazują, że pojazdy elektryczne z akumulatorami mogą stanowić ponad 50% produkcji pojazdów do końca tej dekady, to jednak pojazdy z silnikami spalinowymi będą nadal dominować w kolejnej dekadzie, stanowiąc dwie trzecie całkowitej liczby pojazdów.
Jako SDCM i jednocześnie członek Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych CLEPA wskazujemy, że o ile cel jest słuszny i trzeba się do niego dostosować, to powinno nam się umożliwić osiągnięcie tego celu dowolną ścieżką, którą sobie wybierzemy. Bo to nie dana technologia jest problemem, tylko emitowany dwutlenek węgla i zanieczyszczenia. W związku z tym optowaliśmy i dalej optujemy, żeby umożliwić wykorzystywanie wszelkich technologii, które pozwolą nam osiągnąć tę neutralność klimatyczną oraz żeby motoryzacja była jak najczystsza, wręcz zeroemisyjna. Tego typu podejście sprawiłoby, że europejski, w tym polski przemysł motoryzacyjny przeszedłby przez transformację bez niepotrzebnych perturbacji, a koszty społeczno-gospodarcze dla UE byłyby niższe – mówi Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.