Protesty rolników i blokady granicy bardziej zaszkodzą Polsce niż Ukrainie
Protesty rolników i bojkot towarów z Ukrainy spotka się z analogiczną reakcją ze strony Ukraińców
Od kilku miesięcy trwają protesty rolników, przeciwnych wprowadzeniu Zielonego Ładu i sprzeciwiających się importowi taniego ukraińskiego zboża do Polski. Oprócz organizowania manifestacji i prowadzenia rozmów z rządem, protestujący zdecydowali się na blokowanie polsko-ukraińskich przejść granicznych, dopuszczając przejazd jedynie dwóch tirów na godzinę.
Protesty rolników zaszkodzą Polsce?
Na razie nie widać szans na szybkie rozwiązanie problemu na granicy. Analitycy obawiają się jednak, że protesty rolników i bojkot towarów z Ukrainy spotka się z analogiczną reakcją ze strony Ukraińców, co z kolei negatywnie wpłynie na polski eksport w tym kierunku. Niestety eksport na zachód również nie jest rozwiązaniem.
Według słów Andrzeja Rudki z Konfederacji Lewiatan, cała unijna wspólnota ma problem z nadwyżkami zbóż, przy czym co czwarta nadprogramowa tona zalega właśnie w Polsce.
Część konsekwencji politycznych blokady granicy już obserwujemy, ale sytuacja może ulec pogorszeniu, ponieważ dotyczy to nie tylko bezpośrednich relacji polsko-ukraińskich, straty zaufania, które było budowane przez całe społeczeństwo przez ostatnie dwa lata, ale również relacji na poziomie europejskim. To jest kwestia ułatwienia bądź utrudnienia procesu wejścia Ukrainy do Unii Europejskiej, które się za chwilę zacznie oficjalnie, a Polska powinna być – i jest – jego zwolennikiem. Brak zaufania w relacjach biznesowych jest szalenie istotny. Kwestia potencjalnej roli Polski, polskich przedsiębiorstw w odbudowie Ukrainy, w tym momencie ta rola i nasz udział może ulec pewnemu zagrożeniu, ponieważ strona ukraińska może być mniej chętna, a nasze przedsiębiorstwa z kolei mogą mieć coraz większe obawy – mówi agencji Newseria Biznes Andrzej Rudka, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
✅Obrona bezpieczeństwa żywnościowego nie tylko 🇵🇱Polski, ale i całej 🇪🇺UE,
✅Sprzeciw wobec kuriozalnych normom klimatycznych UE, które naraziłyby nas wszystkich na bardzo wysokie koszty,
✅Sprzeciw wobec nieuczciwej konkurencji z 🇺🇦 na polskim i unijnym… pic.twitter.com/WRC5Oc3tYf— Mateusz Pławski (@MateuszPlawski) March 7, 2024
Polska ma więcej do stracenia niż Ukraina
Blokady na granicy z Ukrainą rozpoczęły się już jesienią ubiegłego roku, jednak w lutym przybrały na sile. Podczas 30-dniowego strajku generalnego, który rozpoczął się 20 lutego, wszystkie przejścia graniczne między Polską a Ukrainą zostały zablokowane. Dane z Krajowej Administracji Skarbowej w Lublinie wskazują, że ciężarówki opuszczające Polskę, muszą czekać na przejściach granicznych od kilku do kilkudziesięciu, a nawet kilkuset godzin.
Czytaj też: Koniec protestu rolników? Ukraina ma plan, ale polscy rolnicy nie będą zachwyceni…
Rolnicy wyrażają swoje niezadowolenie wobec importu ukraińskich produktów rolnych do Polski. Sęk w tym, że według danych przedstawionych przez Konfederację Lewiatan, to Polska ma więcej do stracenia w przypadku zerwania lub ograniczenia relacji handlowych z Ukrainą.
To dlatego, że polski eksport na Ukrainę jest niemal trzykrotnie większy od importu. W zeszłym roku wyniósł ponad 11 mld euro w porównaniu do niespełna 4 mld euro importu z Ukrainy. Z drugiej strony, przedstawiciel Konfederacji Lewiatan zwraca uwagę na to, że polscy rolnicy korzystają z tańszych nawozów z Ukrainy, a ewentualny brak dostępu do nich mógłby utrudnić im prowadzenie działalności rolniczej.
Rząd powinien podjąć możliwie szybkie działania w relacjach bezpośrednio z producentami żywności w Polsce, problem polega na tym, że trudno się rozmawia z indywidualnymi rolnikami. Trzeba rozmawiać z organizacjami, a tutaj jest duży podział i nie ma właściwie liderów, przynajmniej z naszej perspektywy. Wiemy, że są prowadzone zakulisowe rozmowy przedstawicieli UE, przede wszystkim, żeby pod względem politycznym i odczucia społecznego ograniczyć import zbóż z Białorusi i Rosji, to już zostało zapowiedziane. Problem polega na tym, że polityka handlowa Unii Europejskiej należy do jej wyłącznej domeny, musi to być tak zatwierdzone przez Unię Europejską, a z tym gremium rozmawia się wolno. Takie są mechanizmy funkcjonowania samej Unii, rozmów na różnych poziomach i decyzje tego typu podejmowane są na najwyższym poziomie politycznym – mówi Andrzej Rudka.
Czytaj też: Ukraińskie firmy w Polsce coraz częstsze. 10% JDG należy do nich
Nadprodukcja żywności problemem dla całej Unii Europejskiej
W polskich magazynach znajduje się około 9 milionów ton importowanych produktów, nie tylko pszenicy, ale także na przykład kukurydzy, a te zasoby muszą być opróżnione przed nadejściem sezonu rolnego i napływem nowych zbiorów. Polska nie będzie w stanie poradzić sobie z tym problemem bez wsparcia finansowego ze strony Brukseli. Nadprodukcja żywności stanowi problem dla całej Unii Europejskiej, a w każdym z krajów członkowskich nadmiar wynosi obecnie 36 milionów ton, z czego Polska dotknięta jest tym zjawiskiem w większym stopniu niż inne kraje.
Biznes oczekuje, że handel będzie możliwie wolny, zgodnie z zasadami unijnymi, zgodnie z zasadami Światowej Organizacji Handlu i naszymi dotychczasowymi relacjami. W związku z tym blokowanie granicy i nakładanie różnych ograniczeń, zwłaszcza w relacjach z Ukrainą, krajem sąsiednim, braterskim, generalnie rzecz biorąc nie powinno mieć miejsca. Rozumiemy szczególną sytuację w rolnictwie. Z informacji, które do nas napływają, wynika, że strona ukraińska byłaby gotowa w okresie przejściowym zastosować pewne samoograniczenia, tak to nazwijmy, żeby nie zadrażniać sytuacji i pozwolić dać trochę czasu na unormowanie sytuacji. To są kwestie, które możemy wykonać wspólnie z Ukrainą i wspólnie powinniśmy wystąpić do Komisji Europejskiej, do Parlamentu po poparcie – ocenia doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
.@EKOlodziejczak_ w #SalonPolitycznyTrójki @RadiowaTrojka: żeby było wprowadzone embargo na produkty rolne z Rosji i z Białorusi musi być zgoda wszystkich państw, tutaj wiemy, że tej jednomyślności może nie być.
🎥➡️ https://t.co/lAqtoyekmX pic.twitter.com/ThRdc37AMp
— Trójka – Program 3 Polskiego Radia (@RadiowaTrojka) March 14, 2024
Embargo na produkty rolne z Rosji i Białorusi
Podczas gdy polscy rolnicy sprzeciwiają się napływowi ukraińskiego zboża, do Polski bez problemu wjeżdżają produkty rolne z Rosji i Białorusi, przeciwko czemu protesty już nie są organizowane. W bieżącym tygodniu w Parlamencie Europejskim przeprowadzono debatę na ten temat. Komisja Europejska odrzuciła pomysł na wprowadzenie embarga na te produkty, argumentując to możliwymi negatywnymi konsekwencjami, takimi jak wzrost cen, zwłaszcza w krajach Globalnego Południa. Jednakże istnieje prawdopodobieństwo podjęcia środków mających na celu ograniczenie importu. O wprowadzenie embarga wystąpiły m.in. Łotwa i Polska.
Ciekawe jest na pewno to, że 13 pakietów sankcji nałożonych na Rosję nie obejmowało do tej pory importu produktów tego typu z Rosji i Białorusi, ale rozumiem, że za tym stoi ogólna polityka wszystkich członków Unii Europejskiej, gdzie interesy naszych krajów sąsiedzkich, Polski czy krajów bałtyckich nie są może najważniejsze – mówi ekspert.
Polacy blokują granicę? No to Ukraina wybuduje terminal na granicy z Rumunią