KolejowyTransport
Gorące newsy

Czy transport z Białorusią zostanie zablokowany na czas nieokreślony?

Ostatnie bezprecedensowe działania Aleksandra Łukaszenki wywołały kryzys graniczny, którego nie widać było od dziesiątek lat. Coraz więcej ekspertów twierdzi, że w tym wypadku należałoby użyć „opcji atomowej” i zablokować transport z Białorusią, w tym terminalu Małaszewicze. Rząd również coraz śmielej patrzy na ten pomysł, jednak czy takie działanie na pewno ma sens?

Granica z Białorusią zostanie zablokowana? To opcja na stole

Przez wzgląd na kryzys migracyjny z Białorusią oraz czasowe zamknięcie przejścia granicznego w Kuźnicy, dziesiątki ciężarówek oczekuje na tranzyt. Powoduje to tym samym ogromne straty przewoźników, co potwierdzają sami przedsiębiorcy. Dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego Andrzej Bogdanowicz w rozmowie z RMF.fm poinformował, że:

Każda dodatkowa doba stania tira w kolejce na przejściu granicznym, to strata kilkuset euro na przewozie średniodystansowym.

Zobacz również: Belavia Airlines zawiesza połączenia. Białoruskim liniom grozi bankructwo

I co więcej, w związku z zamknięciem przejścia granicznego w Kuźnicy, cały sznur ciężarówek ciągnie się na granicy na ponad 30 km. Istotny jest także fakt, że każda doba postoju na przejściu granicznym powoduje kolejne zakłócenia w logistyce. Jak przyznał Bogdanowicz:

Kierowca bowiem, musi odebrać odpoczynek tygodniowy po 5 dniach pracy, więc jak wypadnie mu jeden dzień na staniu w kolejce, on już nie pojedzie od razu w podobną trasę. I jak mówią przewoźnicy, z tego tygodniowego zarobku, jest to strata 50%. To jakieś kilkaset euro, albo całości jakieś 1,5 tys. euro.

Jedwabny Szlag Zagrożony? Ryzyko zamknięcia terminalu Małaszewicze i granicy z Białorusią

Z tego powodu coraz więcej firm obawia się całkowitego zamknięcia granicy, co będzie miało wpływ na rodzimy biznes. Niemniej jednak na stole leżą też inne rodzaje nacisku na Łukaszenkę.

Co to oznacza? A to, że wartą kwestią zastanowienia się, byłoby zamknięcie na jakiś czas terminala w Małaszewiczach. Ten zaś średnio przyjmują 16,5 par składu szerokotorowego na dobę. Ma to pewien sens, ponieważ wówczas Białoruś znalazłaby się w potrzasku przez wzgląd na transport z Chin.

Państwo Środka wykorzystuje bowiem ten terminal, jako głównego ośrodka przeładunkowego do Europy. Jak wskazał białoruski opozycjonista Tadeusz Giczan:

Mimo nałożonych na reżim Łukaszenki sankcji terminal w Małaszewiczach regularnie bije kolejne rekordy przeładowanych pociągów z Białorusi. W ostatnich tygodniach było ich nawet 18 dziennie.

Zobacz również: Małaszewicze osiągnęły rekord przepustowości. 18 składów w jedną dobę

Z tym nie zgadza się Kamil Kłysiński, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich, który w rozmowie z Money.pl zaznaczył, że:

Na obecnym etapie widziałbym sens w zamknięciu całej granicy polsko-białoruskiej na krótki czas jako sygnał ostrzegawczy dla Łukaszenki. Mamy do czynienia ze skrajną eskalacją konfliktu, a bezprecedensowe sytuacje wymagają bezprecedensowych reakcji. Nie bardzo więc widzę sens zamykania samego terminalu, jeśli działałyby przejścia graniczne. To musi być spójne.

Niemniej jednak wszystkie sankcje, które uderzyłyby w transport z Białorusią, muszą być podjęte na poziomie Unii Europejskiej. To jest istotne, ponieważ sam Łukaszenka rozumie jedynie argument siły – a analizując co się dzieje na granicy – dyktator liczy się z takim rozwiązaniem. Z tego powodu nie zrobiłby nic, gdyby nie odgórne zezwolenie Kremla w tej kwestii.

Zobacz również: Korytarze transsyberyjskie a rozbudowa portu w Małaszewiczach

Łukaszenka nie działałby bez zgody Rosji? Transport z Białorusią może zostać zablokowany, a on dalej straszy odwetem

Sam Łukaszenka nie boi się zamknięcia granicy, ponieważ już teraz zagroził zakręceniem kurka z gazem do Europy. Takie oświadczenie musiało być dyskutowane z samym Władimirem Putinem 4 listopada. Wówczas podpisano pełne „porozumienia pomiędzy krajami”. W gruncie rzeczy było to de facto oddanie suwerenności Białorusi na rzecz Federacji Rosyjskiej, o czym dyktator doskonale zdaje sobie sprawę.

To jednak w jego mniemaniu daje mu spore pole do popisu, na przykład w kwestii zakręcenia gazu z Rosji. Szybko jednak został skonfrontowany przez Komisję Europejską. Dana Spinant, rzeczniczka KE, wskazała, że:

Widzimy groźby i nie pozwolimy, aby nas zastraszano. Gaz jest niezbędnym surowcem i nie powinien być używany w geopolitycznych sprzeczkach. Ludzie również nie powinni być wykorzystywani w geopolitycznych kłótniach.

Niemniej jednak jak eksperci wskazują, że czasowe zamknięcie granicy może zaostrzyć konflikt z Białorusią. Co istotne, polskie przedsiębiorstwa muszą mieć również świadomość, iż nie zostaną zostawione sobie bez pomocy rządowej. Tymczasem jak wskazuje białoruski politolog Pawieł Usau, obecnie szef Centrum Prognoz i Analiz Politycznych w Warszawie:

Zamknięcie tranzytu byłoby niekorzystne dla samego reżimu Łukaszenki, gdyż jest to jedno z kluczowych źródeł stabilności gospodarczej na Białorusi. Jeśli powstaną szlaki logistyczne omijające Białoruś – przez Litwę, Łotwę, w mniejszym stopniu, czy ewentualnie Ukrainę – tranzyt na Białoruś nie będzie już miał możliwości powrotu.

Dodatkowo wskazują analitycy międzynarodowego klubu dyskusyjnego Wałdaj, cytowany przez TVN24:

[…] Prawie wszystkie pociągi towarowe kursujące między Chinami a Europą muszą przejeżdżać przez przejście graniczne Brześć i Małaszewicze, ponieważ Rosja, głównie ze względów politycznych, nie chce dopuścić, by kursowały przez Ukrainę.

Czytaj również: Odcięcie Białorusi od systemu SWIFT to ostateczność

Transport z Białorusią zablokowany? Chiny wpłyną na ataki Łukaszenki?

Wszystko to sprawia, że blokada granicy i terminalu Małaszewicze może w realny sposób wpłynąć na gospodarkę Białorusi. Niemniej jednak jeśli Łukaszenka się z tym liczy, to zapewne wie, że w obecnym kształcie jego groźby muszą mieć poparcie na Kremlu. A to z kolei może zostać wykorzystane do dalszych nacisków na Unię Europejską i Warszawę.

Jednakże blokada terminalu Małaszewicze oznaczałaby także spore straty dla Pekinu, a na to Państwo Środka pozwolić nie może. Wszystko to sprawia, że Białoruś czułaby się jeszcze bardziej przyparta do muru. Łukaszenka mógłby wówczas zachować się jak ranne zwierzę. A wtedy tym bardziej trudno spodziewać się klarownych i przewidywalnych ruchów z jego strony.

Niemniej jednak jeżeli jednak pewne silne, zdecydowane działania nie zostaną wprowadzone w najbliższym czasie, koszt zwłoki może być dramatyczny dla polskiej przemysłu we Wschodniej Polsce. Rząd musi zatem działać sprawnie oraz klarownie rozmawiać z rodzimymi przedsiębiorcami, aby nie zostawić kierowców i załogi w kilometrowych korkach. A co ważniejsze — aby nie zostawić polskich obywateli na terenie Białorusi, kiedy granica zostanie bezwzględnie zamknięta.

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Back to top button