Info z rynkuMorskiTransport

Rebelianci Huti „przez przypadek” zaatakowali… rosyjski tankowiec

Mimo zapewnień o "neutralności".

W piątek, 12 stycznia, doszło do niebezpiecznego incydentu na Morzu Czerwonym. Brytyjska firma bezpieczeństwa morskiego Ambrey poinformowała, że rebelianci Huti omyłkowo zaatakowali tankowiec przewożący rosyjską ropę. Incydent ten podkreśla rosnące napięcia w regionie, które mają wpływ na decyzje transportowe wielu zachodnich firm. Co jednak ciekawe, jednocześnie wydają się omijać rosyjskie statki, które były do tej pory „chronione” przed atakami.

  • Tankowiec omyłkowo zaatakowany przez rebeliantów Huti podczas transportu rosyjskiej ropy.
  • Rosyjskie statki kontynuują podróże przez Morze Czerwone mimo eskalacji ataków.
  • Zachodnie firmy przekierowują swoje statki, ponosząc dodatkowe koszty i czas.

Rebelianci Huti zaatakowali rosyjski tankowiec mimo zapewnień o „neutralności”

W piątek, 12 stycznia, brytyjska firma Ambrey poinformowała o niebezpiecznym incydencie, w którym rebelianci Huti omyłkowo zaatakowali tankowiec przewożący rosyjską ropę u wybrzeży Jemenu. Zdarzenie to miało miejsce na Morzu Czerwonym, w obszarze 90 mil morskich na południowy wschód od jemeńskiego portu Aden.

Z raportu UKMT (United Kingdom Maritime Trade Operations) wynika, że pocisk spadł do wody w odległości 400-500 metrów od tankowca, który został następnie zaobserwowany przez trzy małe łodzie. Statek, płynący pod banderą Panamy, znajdował się wówczas na wschodnim kursie przez Międzynarodowy Zalecany Korytarz Tranzytowy. Ambrey ocenia, że atak na statek był wynikiem błędu, spowodowanego przestarzałymi informacjami publicznie dostępnymi, które wciąż wiązały statek z Wielką Brytanią.

Według Ambrey Analytics, specjalizującej się w dostarczaniu informacji dla statków handlowych, statek prawdopodobnie nosił nazwę „Khalissa” i przewoził ropę z rosyjskiego portu w Ust-Łudze. Od początku listopada rebelianci Huti atakują statki handlowe w Morzu Czerwonym i Zatoce Adeńskiej. Natomiast napięcia nasiliły się w piątek, gdy USA i Wielka Brytania zbombardowały szereg celów w Jemenie. W rezultacie wiele statków handlowych zdecydowało się albo wstrzymać swoje trasy przez Morze Czerwone w oczekiwaniu na poprawę bezpieczeństwa. Z drugiej strony muszą omijać niebezpieczne wody, płynąc tysiące mil wokół Afryki.

Czytaj również: Potężny pożar magazynu w Rosji! Ktoś podpalił „rosyjskiego Amazona”?

Tankowiec, który był wcześniej własnością brytyjskiej firmy Union Maritime, prawdopodobnie został zaatakowany przez pomyłkę, sugeruje raport Ambrey. To zdarzenie rzuca światło na rosnące napięcia i wyzwania bezpieczeństwa morskiego w regionie. A to z kolei ma bezpośredni wpływ na decyzje logistyczne firm żeglugowych na całym świecie.

Strategie rosyjskich i zachodnich firm żeglugowych w obliczu zagrożeń na Morzu Czerwonym

Strategie rosyjskich i zachodnich firm żeglugowych w obliczu zagrożeń na Morzu Czerwonym wyraźnie się różnią. A udowadnia to właśnie incydent z piątku 12 stycznia, kiedy Huti omyłkowo zaatakowali rosyjski tankowiec. Stanowi to bowiem jedno z kluczowych zdarzeń rzucających światło na te różnice. Otóż rosyjskie statki, takie jak tankowiec zaatakowany niedaleko Jemenu, kontynuują swoje trasy pomimo napięć w regionie. Ta postawa może wynikać z przekonania o mniejszym ryzyku ataku lub z zaufania do swoich politycznych sojuszy, zwłaszcza z Iranem, który ma wpływ na rebeliantów Huti.

Z kolei zachodnie firmy żeglugowe, reagując na podobne zagrożenia, podjęły bardziej ostrożne kroki. W obliczu eskalacji ataków, wiele firm zdecydowało się na zmianę tras, omijając Morze Czerwone. Zamiast tego, wybierają dłuższe i droższe drogi wokół Afryki. Chociaż ta decyzja wiąże się z większymi kosztami i wydłużonym czasem transportu, jest postrzegana jako środek zapewniający większe bezpieczeństwo ich statków i ładunków.

Tymczasem wiele zachodnich firm żeglugowych, w tym duńska firma Torm specjalizująca się w przewozie paliw, podjęło decyzję o wstrzymaniu przelotów przez Morze Czerwone. W odpowiedzi na wzrost zagrożeń, do tej decyzji dołączyły inne duże firmy. Dotyczyło to takich gigantów jak naftowy i gazowy BP oraz takie spółki, jak Maersk, Hapag-Lloyd i MSC. W rezultacie tych działań, te firmy przekierowują swoje statki wokół Przylądka Dobrej Nadziei. A to z kolei nieuchronnie wiąże się z dodatkowymi kosztami i wydłużonym czasem transportu.

Incydent z tankowcem przewożącym rosyjską ropę, który omyłkowo stał się celem ataku, podkreśla złożoność zarządzania ryzykiem w nieprzewidywalnym środowisku geopolitycznym. Ponadto wskazuje również na konieczność ciągłego monitorowania sytuacji i elastyczności w planowaniu tras żeglugowych. Dodatkowo, dla branży logistycznej różne podejścia rosyjskich i zachodnich firm do zarządzania ryzykiem na Morzu Czerwonym stanowią ważną lekcję. Podkreślają one znaczenie strategii adaptacyjnej w obliczu dynamicznie zmieniających się realiów globalnych.

Rosja kontra Zachód na Morzu Czerwonym

Simon Johnson, profesor w MIT’s Sloan School of Management i były główny ekonomista Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF), zauważył ważną kwestię. Otóż Rosja jest ściśle związana z Iranem w różnych kwestiach, co może tłumaczyć jej stosunkową „niewidzialność” w obliczu konfliktu na Morzu Czerwonym. W piątek, kiedy doszło do incydentu z rosyjskim tankowcem, przez Morze Czerwone podróżowało osiem tankowców załadowanych w Rosji. Michelle Bockmann, główna analityczka w Lloyd’s List Intelligence, podkreślała, że mimo ataków, mały wpływ miały one również na kontenerowce zmierzające do Rosji.

Czytaj również: Ataki na Huti windują ceny ropy. Szlaki handlowe przez Morze Czerwone zagrożone

Ta sytuacja rzuca światło na złożoność geopolitycznych powiązań i ich wpływ na decyzje logistyczne firm żeglugowych. Rosyjskie statki, zdając się być nieuchwytne dla zagrożeń, kontynuują swoje trasy, podczas gdy zachodnie firmy poddają się konieczności zmiany swoich planów żeglugowych.

Czyżby Rosja, dzięki swoim strategicznym sojuszom, odczuwała mniejsze ryzyko i w konsekwencji miała większą swobodę w podejmowaniu decyzji logistycznych? Być może. Choć warto tutaj zastanowić się nad znaczeniem geopolityki w branży logistycznej.

Wszystko dlatego, że bezpieczeństwo i efektywność transportu mogą zależeć od czynników wykraczających poza czysto ekonomiczne kalkulacje. Tylko czy to strategia oparta na sojuszach geopolitycznych staje się kluczowa dla bezpieczeństwa na morzach i oceanach?

Zemsta Zachodu na Huti. Naloty na punkty logistyczne w Jemenie

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button