DrogowyTransport

Nowa mijanka tramwajowa wreszcie gotowa. Plot twist: Nie działa

Po ponad dwóch miesiącach prac na wrocławskim osiedlu Klecina, nowa mijanka tramwajowa za 5 milionów złotych… nie działa

Gdy ogłoszono zakończenie budowy nowej mijanki tramwajowej przy ulicy Przyjaźni we Wrocławiu, mieszkańcy osiedla Klecina odetchnęli z ulgą. To miał być koniec codziennych opóźnień, stresu motorniczych i sytuacji, w których dwa tramwaje spotykają się „na czołówkę”. Niestety rzeczywistość znów okazała się bardziej skomplikowana niż foldery promocyjne MPK.

Mijanka tramwajowa nie działa

Po ponad dwóch miesiącach prac na wrocławskim osiedlu Klecina, nowa mijanka tramwajowa za 5 milionów złotych… nie działa. A dokładniej nie działa tak, jak powinna. Zaledwie kilka dni po zakończeniu inwestycji, motorniczowie otrzymali polecenie, by wrócić do dawnych zasad ruchu sprzed modernizacji, ignorując nowo wybudowany fragment torowiska. W praktyce oznacza to, że nowy 65-metrowy odcinek torów – dumnie prezentowany przez MPK jako technologiczne udoskonalenie – pozostaje nieużywany.

Czytaj też: Kraków kupuje nowe tramwaje. Zgłosiła się tylko jedna firma

Powodem są problemy z systemem sterowania sygnalizacją świetlną. Jak poinformowała rzeczniczka MPK, system nie działa optymalnie, co może prowadzić do błędnych wskazań sygnałów. A to w ruchu tramwajowym oznacza ryzyko kolizji. Dlatego, zanim wykonawca poprawi oprogramowanie i przeprowadzi dodatkowe testy, tramwaje z linii 7 i 17 znów kursują według starej organizacji ruchu. Mimo że inwestycja technicznie została zakończona, formalnie wciąż jest w fazie odbiorów i poprawek.

Mijanka miała rozwiązać problem, a sama go stworzyła

Zanim powstała mijanka tramwajowa, odcinek torów między al. Karkonoską a pętlą „Klecina” był jednotorowy. Tramwaje często musiały czekać, aż przeciwległy skład opuści odcinek. Bywały sytuacje, gdy dochodziło niemal do „spotkań czołowych”, jak żartobliwie mówią motorniczowie, i trzeba było cofać pojazd. Pomysł budowy mijanki miał zakończyć ten chaos. Dzięki niej, tramwaje miały mijać się bezpiecznie w połowie trasy, co według zapowiedzi miało skrócić czas przejazdu i poprawić punktualność. MPK Wrocław chwaliło się w mediach społecznościowych:

Mijanka jest już gotowa! Tramwaje 7 i 17 wracają na swoje trasy, mogą swobodnie mijać się na problematycznym odcinku. To oznacza jedno – sprawniejszy i punktualniejszy dojazd na Klecinę.

Tyle że rzeczywistość zweryfikowała optymizm miejskiego przewoźnika. Już kilka dni po otwarciu doszło do incydentów, gdy tramwaje i tak „jechały na siebie”. To wystarczyło, by uznać, że nowy system nie zapewnia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. Motorniczowie, którzy codziennie poruszają się po trasie do Kleciny, nie kryją frustracji. Część z nich przyznaje, że nikt nie pytał ich o zdanie w trakcie planowania przebudowy. Z punktu widzenia kierowców tramwajów, mijanka w obecnej formie nie tylko nie ułatwia pracy, ale wręcz ją komplikuje.

Nie było dnia, żeby tramwaje nie jechały na „czołówkę”. Po przebudowie jest jeszcze gorzej niż przed – mówi jeden z motorniczych.

Czytaj też: Polski rynek pracy – pracownicy pewni siebie, ale bez kompetencji

Tego typu opinie pokazują, jak istotna jest współpraca między projektantami infrastruktury a jej realnymi użytkownikami. W tym przypadku zabrakło praktycznego spojrzenia, które mogłoby zapobiec obecnym problemom. Według zapewnień MPK, wykonawca już pracuje nad aktualizacją oprogramowania, które steruje sygnalizacją świetlną. Problem polega jednak na tym, że część komponentów musi zostać sprowadzona z zagranicy, co wydłuża czas napraw.

Kopenhaga znów ma tramwaje. Powróciły po ponad pół wieku

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button