Po kilku trudnych kwartałach europejski rynek transportowy zaczyna odżywać. Dane z trzeciego kwartału wskazują, że zamówienia na nowe ciężarówki wyraźnie wzrosły, co może być sygnałem, że branża powoli wychodzi z zapaści, jaka dotknęła ją na przełomie roku. Choć jeszcze kilka miesięcy temu producenci pojazdów użytkowych zmagali się z gwałtownym spadkiem popytu, dziś coraz więcej przewoźników ponownie inwestuje w nowy tabor.
Zamówienia na ciężarówki wzrosły
Pierwsza połowa roku była dla producentów ciężarówek wyjątkowo trudna. Rejestracje nowych pojazdów o masie powyżej 3,5 tony spadły w Europie o ponad 15 procent w porównaniu z rokiem poprzednim. Spadek ten był efektem niepewności gospodarczej, słabnącej koniunktury w Niemczech oraz ograniczonej aktywności firm transportowych, które wstrzymywały inwestycje w nowe floty. Wielu przewoźników borykało się z wysokimi kosztami paliwa, brakiem kierowców i niestabilnością rynku zleceń transportowych, odkładając w czasie zamówienia na nowe ciężarówki. Na tle tych trudności koncerny produkujące pojazdy ciężarowe, takie jak MAN i Scania, musiały ograniczać produkcję i dostosowywać strategię do zmieniającej się sytuacji. Wydawało się, że rynek będzie potrzebował długich miesięcy, by powrócić do normalności.
Czytaj też: Nie będzie obniżki ZUS dla kierowców. Rząd wykreślił obietnicę z projektu
Sygnały poprawy pojawiły się jednak już w trzecim kwartale. W swoich najnowszych raportach finansowych zarówno MAN, jak i Scania poinformowały o znaczącym wzroście liczby przyjętych zamówień na nowe pojazdy. To nie tylko dobra wiadomość dla samych producentów, ale również potencjalny zwiastun ożywienia całego sektora transportowego. Według danych opublikowanych przez Scanię, firma przyjęła w trzecim kwartale aż 20 492 zamówienia na nowe ciężarówki, co oznacza wzrost o 20 procent w stosunku do tego samego okresu roku poprzedniego. Bardzo podobnie poradził sobie MAN, notując 20 130 nowych zamówień, czyli wzrost o 14 procent rok do roku. Tak dynamiczne odbicie może świadczyć o rosnącym zaufaniu klientów oraz o stopniowej stabilizacji rynku po okresie głębokiego kryzysu.
Coraz większe znaczenie mają pojazdy niskoemisyjne i elektryczne
Za poprawą wyników może stać kilka czynników. Przewoźnicy zaczęli przygotowywać się na spodziewane ożywienie w europejskim handlu, które ma nastąpić w nowym roku. Coraz większe znaczenie mają również inwestycje w pojazdy niskoemisyjne i elektryczne, wspierane przez unijne programy modernizacji flot. Wreszcie, niższe stopy procentowe oraz stabilizacja cen paliw pozwalają firmom transportowym na większą swobodę finansową. Zamówienia składane w drugiej połowie roku często dotyczą właśnie nowoczesnych modeli o niższym zużyciu paliwa lub pojazdów elektrycznych, co świadczy o rosnącej świadomości ekologicznej branży.
Choć raporty MAN-a i Scanii pełne są pozytywnych informacji, obaj producenci zachowują umiarkowany ton. W swoich oświadczeniach zaznaczają, że mimo wzrostu zamówień, rynek nadal charakteryzuje się dużą zmiennością. Wskazują przy tym na wciąż niepewną sytuację gospodarczą w Europie oraz utrzymującą się słabą koniunkturę w Niemczech, która może wpływać na przyszły popyt. Z drugiej strony, zarówno MAN, jak i Scania podkreślają znaczenie inwestycji w innowacje i cyfryzację procesów logistycznych. W nadchodzących latach to właśnie technologie, takie jak zdalna diagnostyka, autonomiczne systemy jazdy i rozwój pojazdów elektrycznych, mają stać się kluczowymi motorami wzrostu.
Czy to koniec kryzysu?
Zwiększona liczba zamówień w praktyce oznacza, że w najbliższych miesiącach na drogi Europy wyjedzie znacznie więcej nowych pojazdów. Dla firm transportowych to szansa na odmłodzenie flot, poprawę efektywności operacyjnej i redukcję kosztów eksploatacyjnych. Producenci z kolei mogą liczyć na wyższe przychody i większe wykorzystanie mocy produkcyjnych, które jeszcze niedawno były ograniczane z powodu słabego popytu. Nie oznacza to jednak, że sektor ciężarówek może już mówić o pełnym powrocie do równowagi. Eksperci ostrzegają, że część wzrostu może wynikać z odroczonych decyzji zakupowych firm, które wcześniej wstrzymywały się z inwestycjami. Ponadto utrzymująca się niepewność gospodarcza, zwłaszcza w Niemczech, będących jednym z kluczowych rynków dla branży, może ponownie spowolnić ten pozytywny trend.
Czytaj też: Polski rynek pracy – pracownicy pewni siebie, ale bez kompetencji
Czy to faktycznie koniec kryzysu? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Wzrost zamówień na nowe ciężarówki bez wątpienia jest pozytywnym sygnałem, jednak rynek transportowy pozostaje wrażliwy na wahania gospodarcze. Wielu ekspertów uważa, że obecne ożywienie może być początkiem długofalowego procesu stabilizacji, a nie jednorazowym skokiem. Jeśli w przyszłym roku utrzyma się trend wzrostowy, a rejestracje nowych pojazdów ponownie osiągną poziom sprzed kryzysu, będzie można mówić o faktycznym zakończeniu recesji w branży transportowej. Na razie jednak producenci i przewoźnicy muszą działać z rozwagą, obserwując zmieniające się warunki makroekonomiczne.
Znajdziesz nas w Google NewsWyższe stawki e-TOLL i więcej płatnych dróg. Rząd szykuje „niespodziankę”





