KolejowyLotniczyTransport

Keczupy, wina Tuska i fikołki ekipy PiS, czyli afera ws. działki pod CPK

Cała ta historia to nie tylko spór o kawałek ziemi, lecz także symbol tego, jak w Polsce od lat traktuje się majątek publiczny

Gdyby ktoś chciał napisać scenariusz komedii o polskiej polityce, mógłby spokojnie zacząć od słów: Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Bo oto, na finiszu rządów Prawa i Sprawiedliwości, zniknęła działka pod Centralny Port Komunikacyjny. I nie byle jaka, tylko taka, która miała strategiczne znaczenie dla przyszłej sieci kolejowej. Zamiast trafić do państwa, ziemia wpadła w ręce wiceprezesa firmy Dawtona, producenta keczupów i przetworów pomidorowych. Choć afera ws. działki CPK brzmi jak żart, niestety to tylko kolejny rozdział naszej politycznej codzienności.

Afera ws. działki CPK rozgrzała Internet

Centralny Port Komunikacyjny (CPK) to projekt, który miał być oczkiem w głowie PiS-u. Plan zakładał budowę ogromnego lotniska między Warszawą a Łodzią, połączonego z siecią kolei dużych prędkości i całym zapleczem infrastrukturalnym, od dróg po miasteczka usługowe. CPK miało stać się symbolem nowoczesnej Polski, otwartej na świat, szybkiej i zintegrowanej. Problem w tym, że zanim zdążono wbić łopatę, w projekcie zaczęły się dziać rzeczy, które bardziej przypominały farsę niż inwestycję stulecia. Najnowsza afera z działką pod CPK stała się gwoździem do trumny mitu o „nieskazitelnej czystości” przedsięwzięcia.

Jeszcze za rządów PiS, Ministerstwo Rolnictwa, kierowane wówczas przez Roberta Telusa, wydało zgodę na sprzedaż 160-hektarowej działki w Zabłotni. Teren należał do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa (KOWR), ale… z jakiegoś powodu, mimo sprzeciwu samego CPK, ziemię sprzedano prywatnej firmie – wspomnianej Dawtonie. Cała sprawa wyszła na jaw dzięki dziennikarzowi Wirtualnej Polski, Szymonowi Jadczakowi, który opisał transakcję sprzedaży działki, wartą 22,8 miliona złotych. Kwota niby spora, ale jak się okazało, po zmianie przeznaczenia działki jej wartość mogła wzrosnąć nawet do 400 milionów złotych. Państwo więc, delikatnie mówiąc, wyszło na tym jak ̶Z̶a̶b̶ł̶o̶t̶n̶i̶a̶  Zabłocki na mydle.

Od zeszłego roku próbowaliśmy odzyskać ten teren w ramach negocjacji, polubownego załatwienia sprawy. Zimą tego roku zebrane materiały zostały przekazane zewnętrznej kancelarii w celu oceny czy stanowię podstawę złożenia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa i prokuratura podjęła postępowanie w sprawie – powiedział na konferencji prasowej pełnomocnik premiera ds. CPK, wiceminister infrastruktury Maciej Lasek.

Czytaj też: Krok ku CPK! Kolej z prędkością 320 km/h? Spór na linii prezydent-rząd

Festiwal politycznych fikołków

Kiedy Wirtualna Polska ujawniła kulisy transakcji, w partii Kaczyńskiego wybuchła panika. Zawieszono dwóch posłów – Roberta Telusa i Rafała Romanowskiego. Oficjalnie do czasu wyjaśnienia sprawy, a nieoficjalnie żeby ugasić pożar, który sami rozniecili. Później, zamiast przyznać się do błędu, PiS i przyjazne im media zaczęły robić to, co wychodzi im najlepiej – szukać winnych wszędzie, tylko nie u siebie.

Były premier Mateusz Morawiecki, który w czasie transakcji stał na czele rządu, z powagą godną kapłana moralności, stwierdził, że sprawa jest „bulwersująca” i podziękował mediom za jej ujawnienie. Potem Morawiecki zrobił klasyczny polityczny fikołek i zaczął łączyć Dawtonę z Rafałem Trzaskowskim, sugerując, że firma mogła finansować jego kampanię w zamian za milczenie. W tym momencie memy posypały się jak pomidory z ciężarówki, bo trudno o większy absurd niż obarczanie odpowiedzialnością prezydenta Warszawy za sprzedaż działki pod Łodzią.

Prawo i Sprawiedliwość zawiesza swoich posłów, a Platforma Obywatelska daje miejsce na listach i senatorowi Grodzkiemu, i Gawłowskiemu. Sławomir Nowak, człowiek Tuska, jak czytamy w mediach, zarabia na kontraktach ze Skarbem Państwa. Sponsorzy Tuska zrobią wszystko, żeby zarobić. Nie cofną się nawet przed działaniami, których skutki widzi dzisiaj cała Polska – powiedział Morawiecki.

Na scenę wkroczyło także stowarzyszenie #TakDlaCPK i jego prezes Maciej Wilk, próbując tonować emocje. Według ekipy kojarzonej z posłem PiS Marcinem Horałą, który w poprzednim rządzie pełnił funkcję pełnomocnika rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego i nadzorował cały projekt, to w ogóle nie jest afera CPK, tylko sprawa Ministerstwa Rolnictwa i KOWR. Co więcej, “apolityczni eksperci” zaczęli przekonywać, że w sumie działka „nie była strategiczna”, bo „leży daleko od planowanego lotniska”. Tu z kolei Internauci nie wytrzymali i w komentarzach zaczęli wyśmiewać to tłumaczenie, bo przecież CPK to nie tylko lotnisko, ale cały zintegrowany system transportowy – kolej, drogi, centra logistyczne. Mówienie, że działka nie ma znaczenia, to jak tłumaczyć, że brak kierownicy nie przeszkadza w prowadzeniu samochodu.

Warto dodać, że faktycznie Dawtona była jednym z wielu partnerów Campusu Polska, wydarzenia organizowanego przez Rafała Trzaskowskiego. Tyle że robienie z tego teorii o „zapłacie za milczenie” brzmi równie logicznie, jak tłumaczenie, że działka pod kolej dużych prędkości „nie była strategiczna”. Dawtona to po prostu duży polski producent, który – jak setki innych firm – dorzucał się do imprez społecznych i edukacyjnych. Choć oczywiście niczego nie można wykluczyć, wydaje się, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, nic nielegalnego, a już na pewno nie jest to dowód na polityczny spisek.

Czytaj też: W Polsce założenie firmy jest najprostsze w Europie. Tak twierdzą Polacy

Trzaskowski: Tonący brzytwy się chwyta

Afera ws. działki pod CPK okazała się “politycznym złotem” dla nowego rządu. Premier Donald Tusk nie omieszkał wbić szpilki poprzedniej ekipie. Na platformie X napisał, że „Morawiecki zawsze umiał w działki”, a Horała tłumaczył, że „jak kraść, to zgodnie z procedurami”. Dodał też, że sprawa dawno już trafiła do prokuratury, „zgodnie z procedurami, oczywiście”. Również Rafał Trzaskowski, oskarżany o powiązania z Dawtoną, odniósł się do zarzutów Morawieckiego. Jego odpowiedź była krótka, cięta i trafna:

Cóż prezydent Miasta Stołecznego Warszawy miałby mieć wspólnego z działkami gdzieś pod Łodzią? To jest już naprawdę wyraz jakieś nieprawdopodobnej paniki, żeby próbować przerzucać odpowiedzialność na kogoś innego. PiS przedłużył o miesiąc funkcjonowanie rządu. Podejmowane były jakieś bardzo kontrowersyjne decyzje, które wyjaśnia prokuratura i służby. I bardzo dobrze, bo to trzeba wyjaśnić – stwierdził prezydent Warszawy.

Dodał też, że to klasyczna zagrywka PiS – kiedy pojawia się afera, trzeba znaleźć nowego wroga, najlepiej z PO. W tym przypadku padło na niego, bo – jak ujął to z ironią – „tonący brzytwy się chwyta”. I faktycznie patrząc na tłumaczenia partii, wygląda to jak próba rozmycia afery przez powtarzanie, że działka nie była ważna, że to nie ich decyzja, że może wina Tuska. Problem w tym, że fakty są uparte, a dokumenty wskazują jasno – zgoda na sprzedaż zapadła za czasów PiS.

Cała ta historia to nie tylko spór o kawałek ziemi, lecz także symbol tego, jak w Polsce od lat traktuje się majątek publiczny. Przez całe rządy PiS budowano narrację o „uczciwości, patriotyzmie gospodarczym i odpowiedzialności za kraj”, równocześnie przekonując, że to nowa władza chce „uwalić narodową inwestycję”. Tymczasem afera CPK obnażyła zupełnie inny obraz – sieć powiązań, chaos decyzyjny i polityczne zakłamanie. W internecie panuje dziś raczej zgodna opinia, że wszystkie te nagłe apele o „ratowanie projektu” wyglądają bardziej jak próba uratowania własnych interesów niż troska o rozwój Polski.

Bo w gruncie rzeczy sprawa jest prosta – państwo znów straciło, ktoś zarobił, a politycy jak zwykle próbują wmówić nam, że to nie ich wina. I choć momentami trudno powstrzymać śmiech, słuchając tych coraz bardziej karkołomnych tłumaczeń, to za tą groteską kryje się coś znacznie poważniejszego – realna strata, zarówno finansowa, jak i wizerunkowa. Gdyby nie media, sprawa pewnie dalej kisiłaby się w papierach KOWR jak pomidory w beczce Dawtony. Premier Tusk wprawdzie zapewnia, że temat „od miesięcy jest w prokuraturze”, ale trudno nie odnieść wrażenia, że to reakcja po fakcie, a nie wynik skrupulatnej kontroli państwa.

Rząd nowelizuje ustawę o CPK. Zmiany dla właścicieli nieruchomości

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button