Rząd w Oslo ogłosił, że od 2027 roku ulgi podatkowe na elektryki zostaną całkowicie zniesione, co oznacza koniec jednej z najskuteczniejszych polityk wspierających rynek aut bezemisyjnych w Europie. Władze kraju, który przez lata był przykładem dla świata w dziedzinie elektromobilności, uznały, że dalsze subsydiowanie ich zakupu nie jest już potrzebne.
Norwegia znosi ulgi podatkowe na elektryki
Z danych norweskiego urzędu statystycznego wynika, że aż 95% wszystkich nowych samochodów sprzedanych w tym roku to pojazdy elektryczne. To nie tylko europejski, ale i światowy rekord, którego nie osiągnął żaden inny kraj. Sukces ten był możliwy dzięki wyjątkowo konsekwentnej polityce państwa, obejmującej m.in. zwolnienie z VAT, brak akcyzy, darmowe parkowanie czy możliwość jazdy buspasami. Jak jednak zauważa norweski minister finansów Jens Stoltenberg, program wsparcia osiągnął swój cel i ulgi podatkowe na elektryki nie są już potrzebne.
Chcieliśmy, by do 2025 roku wszystkie nowe samochody osobowe były elektryczne. Dziś ten cel jest praktycznie spełniony. Dlatego nadszedł czas na stopniowe wygaszanie ulg – przekazał szef resortu.
Czytaj też: Chińskie elektryki BYD podbijają Hiszpanię! Tania alternatywa?
System ulg, który przez ostatnią dekadę napędzał sprzedaż elektryków, był ogromnym obciążeniem dla budżetu państwa. Szacunki wskazują, że utrzymanie tych przywilejów kosztowało Norwegię około 17,5 miliarda koron rocznie, czyli równowartość ponad 36 miliardów złotych. Mimo to inwestycja przyniosła wymierne efekty, a Norwegia zbudowała najbardziej elektryczny rynek motoryzacyjny na świecie, przyczyniając się do znacznej redukcji emisji dwutlenku węgla. Teraz jednak, jak argumentuje rząd, rynek nie potrzebuje już wsparcia, ponieważ konsumenci i producenci naturalnie wybierają elektryki.
Do tej pory elektryczne samochody w Norwegii były zwolnione z podatku VAT, chyba że ich cena przekraczała 500 000 koron norweskich (ok. 1,04 mln zł). W nowym projekcie budżetu zaproponowano obniżenie tego progu do 300 000 koron (ok. 621 tys. zł), a od 2027 roku całkowite zniesienie zwolnienia. Dla konsumentów oznacza to znaczny wzrost cen wielu popularnych modeli elektrycznych, co może wpłynąć na decyzje zakupowe. Niemniej rząd przewiduje, że udział aut elektrycznych w rynku utrzyma się powyżej 90%, nawet po zmianach podatkowych.
Podatek od aut spalinowych
Wraz z wygaszeniem ulg dla elektryków rząd w Oslo zapowiada również podniesienie podatków dla samochodów spalinowych. Jednorazowy podatek rejestracyjny dla takich pojazdów wzrośnie o połowę do około 62 tysięcy złotych, a dodatkowo podwyższona zostanie akcyza na paliwa. Zdaniem ministra Stoltenberga takie rozwiązanie ma utrzymać równowagę zachęt – choć elektryki stracą przywileje, to auta spalinowe staną się jeszcze mniej opłacalne w utrzymaniu.
Rynek pokazuje, że potrzeba wsparcia finansowego maleje. Ale nie oznacza to, że przestaniemy wspierać zrównoważony transport – dodał.
Decyzja rządu nie spotkała się jednak z pełną aprobatą. Norweskie Stowarzyszenie Elektromobilności (Elbilforening) ostrzega, że zbyt gwałtowne zmiany mogą zaszkodzić rynkowi i spowolnić proces wymiany samochodów spalinowych na elektryczne. Organizacja apeluje, by proces wycofywania ulg był stopniowy i by nowe przepisy nie dotyczyły osób, które już zamówiły auto, ale jeszcze go nie odebrały.
Rynek samochodowy jest bardzo wrażliwy na zmiany podatkowe. Nagłe decyzje mogą spowodować, że część kierowców wróci do aut spalinowych. A tego nikt nie chce – wskazuje sekretarz generalna organizacji, Christina Bu.
Czytaj też: Czy warto rozwijać firmę w Norwegii?
Choć sprzedaż elektryków w Norwegii dominuje, to na drogach wciąż jeździ około 70% samochodów z silnikiem benzynowym lub diesla. To dowód, że transformacja transportowa wciąż trwa, a pełna dekarbonizacja jest procesem rozłożonym na lata. Eksperci ostrzegają, że zbyt szybkie znoszenie ulg może spowolnić tempo wymiany floty i wydłużyć drogę do osiągnięcia neutralności klimatycznej w transporcie.
Decyzja Norwegii ma znaczenie nie tylko lokalne, ale i globalne. Przez ostatnią dekadę ten kraj był wzorem dla Europy w zakresie wspierania elektromobilności. Teraz daje przykład, jak wygląda dojrzały rynek, który potrafi funkcjonować bez rządowych dotacji. Kraje takie jak Niemcy, Francja czy Holandia, które również rozważają ograniczenie dopłat do elektryków, uważnie obserwują reakcję norweskiego rynku. Eksperci przewidują, że jeśli udział elektryków w Norwegii utrzyma się powyżej 90%, będzie to sygnał dla całej Europy, że subsydia można stopniowo wygaszać bez szkody dla rynku.
Znajdziesz nas w Google News





