DrogowyTransport

Kradzież ładunku po rumuńsku. Sam pociął plandekę i udawał ofiarę

Początkowo wszystko wyglądało na typowy przypadek kradzieży, ale potem zważono ciężarówkę...

Kradzież ładunku to poważny problem w transporcie międzynarodowym, powodujący co roku milionowe straty dla firm logistycznych. Tym razem jednak sprawa, która rozegrała się na Słowacji, nabrała zaskakującego obrotu. Rumun, zamiast paść ofiarą przestępstwa, sam upozorował kradzież, i to w sposób, który mógłby trafić na listę najbardziej absurdalnych prób oszustwa w branży transportowej.

Fikcyjna kradzież ładunku na Słowacji

Na początku października do słowackiej policji trafiło zgłoszenie o kradzieży ładunku z ciężarówki zaparkowanej na parkingu w miejscowości Lovinobaňa. Kierowca z Rumunii twierdził, że rano zauważył przeciętą plandekę w naczepie swojego DAF-a i brak przewożonego towaru. Według jego relacji, zniknęło aż 576 ekspresów do kawy, które miał przewozić w tranzycie z Rumunii przez Węgry na Słowację. Na miejsce natychmiast przybyli funkcjonariusze słowackiej policji, którzy rozpoczęli dochodzenie. Początkowo wszystko wyglądało na typowy przypadek kradzieży – uszkodzona kurtyna, skradziony towar, zdenerwowany kierowca. Jednak już po kilku godzinach okazało się, że sprawa jest znacznie bardziej złożona.

Policjanci, chcąc potwierdzić wersję kierowcy, postanowili dokładnie sprawdzić dokumentację przewozową, masę zestawu oraz trasę przejazdu. Według papierów, ciężarówka miała przewozić ładunek o masie około 5,5 tony. Tymczasem podczas ważenia okazało się, że cały zestaw, już bez rzekomo skradzionych ekspresów, ważył 15,2 tony. To oznaczało, że po utracie ładunku pojazd powinien być wyraźnie lżejszy, jednak różnica w masie była zbyt mała, aby zgadzała się z opowieścią kierowcy.

Czytaj też: Kierowca ciężarówki zadźgany na parkingu. Tragiczna kłótnia między tirowcami

Kolejny trop przyszedł z Węgier. Tamtejsza policja potwierdziła, że ciężarówka przejechała przez ich terytorium i została nawet zatrzymana do kontroli oraz ważenia pod Miskolcem. Wynik? Około 16 ton, czyli praktycznie tyle, ile ważył pusty zestaw. To jednoznacznie wskazywało, że Rumun wjechał do Słowacji już bez ładunku, mimo że w dokumentach przewozowych widniały setki ekspresów do kawy.

Po otrzymaniu tej informacji śledczy z Lovinobaňy dokładnie przeszukali ciężarówkę. W kabinie kierowcy znaleziono kilka noży z resztkami niebieskiego materiału, idealnie pasującego do koloru plandeki naczepy. Był to dowód, którego nie dało się zignorować. Pod presją faktów kierowca w końcu przyznał się do wszystkiego. 

Kierowca nie został zatrzymany

Okazało się, że fikcyjna kradzież ładunku została przez kierowcę starannie zaplanowana. Rumuński przewoźnik wjechał na Słowację już bez towaru, następnie nocą przeciął plandekę, aby wyglądało to na włamanie. Rankiem odczekał, aż świadkowie zauważą uszkodzenie, po czym sam powiadomił policję, licząc na to, że zgłoszenie nada całej sytuacji wiarygodności. Nie wiadomo, co dokładnie stało się z 576 ekspresami do kawy, bowiem wszystko wskazuje na to, że towar „zniknął” wcześniej, jeszcze na terytorium Rumunii lub Węgier. Można więc przypuszczać, że kierowca chciał sfingować kradzież, by przykryć prawdziwe oszustwo.

W ostatnich latach kradzieże ładunków stały się jednym z najbardziej palących problemów w europejskim transporcie drogowym. Z danych organizacji TAPA EMEA wynika, że w 2024 roku zgłoszono tysiące przypadków kradzieży towarów o łącznej wartości przekraczającej 400 milionów euro. Najczęściej giną produkty spożywcze, elektronika, alkohol oraz kosmetyki, czyli towary łatwe do sprzedaży na czarnym rynku.

Czytaj też: Strefa euro nie chciała ratować banków, więc banki pogrążyły strefę euro [BADANIE]

Pomimo przyznania się do winy, słowacka policja nie zdecydowała się na zatrzymanie mężczyzny. Uznano bowiem, że ewentualne przestępstwo nie miało miejsca na terenie Słowacji. Sprawę przekazano więc do dalszego rozpatrzenia rumuńskim organom ścigania. Choć sprawa zakończyła się bez aresztu, cała sytuacja pozostawiła po sobie niesmak. W branży transportowej, gdzie zaufanie między nadawcą, przewoźnikiem i odbiorcą jest kluczowe, takie działania podważają wiarygodność uczciwych przedsiębiorstw. Firmy logistyczne powinny więc zwracać większą uwagę na rzetelność swoich partnerów, a kierowcy pamiętać, że w dobie nowoczesnych technologii i międzynarodowej współpracy policyjnej udawanie ofiary przestępstwa rzadko kończy się sukcesem.

Ukraiński kierowca ruszył podczas rozładunku. Miał ponad… 4 promile

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button