Niektóre auta, choć błyszczą w salonach i kuszą nowoczesnymi rozwiązaniami, szybko pokazują swoje prawdziwe oblicze. Zamiast lat bezproblemowej jazdy kierowców czekają częste awarie, wizyty w warsztacie i rachunki przyprawiające o zawrót głowy. Najnowsze dauertesty przeprowadzone przez niemieckich ekspertów z redakcji Auto Bild ujawniają brutalną prawdę – są modele tak awaryjne, które nie wytrzymują nawet 100 tys. kilometrów, a co najgorsze, wśród nich znalazły się samochody uchodzące za ikony niezawodności.
Awaryjne samochody – czego unikać?
Dauertest to prawdziwa próba charakteru zarówno dla kierowcy, jak i dla auta. W ciągu zaledwie roku samochód musi pokonać dystans 100 tysięcy kilometrów, który przeciętny użytkownik przejeżdża w ciągu ośmiu lat. Trasa testowa obejmuje dziurawe drogi, górskie serpentyny, miejskie korki i autostrady, a każdy dźwięk, wyciek czy drganie jest skrupulatnie odnotowywany przez ekspertów. Dzięki temu testowi można z dużym prawdopodobieństwem określić, które modele będą służyć bezawaryjnie przez lata, a które awaryjne samochody staną się studnią bez dna już po kilku sezonach.
Czytaj też: Renault też szykuje zwolnienia! Zmierzch europejskiej motoryzacji?
Wyniki najnowszych dauertestów Auto Bild mogą być druzgocące szczególnie dla tych, którzy szukają używanego auta i chcą uniknąć kosztownych rozczarowań. Wśród przegranych nie brakuje bowiem modeli, które uchodziły za pewniaki, a nawet za wzorce niemieckiej solidności. Co ciekawe, na „czarnej liście” znalazły się zarówno auta miejskie, jak i SUV-y oraz samochody klasy premium.
- Ford Fiesta 1.0 EcoBoost – mały, ale problematyczny
Fiesta z silnikiem 1.0 EcoBoost miała być kwintesencją nowoczesnej ekonomii. Niestety, okazało się, że pod maską czai się lawina problemów. Testy wykazały wycieki płynów eksploatacyjnych, awarie układu kierowniczego i kłopoty z samym silnikiem. Ostatecznie test zakończył się fatalną oceną, a Ford nie przetrwał próby nawet 100 tys. km.
- Subaru XV 2.0D – japońska legenda z plamą na honorze
Choć Subaru słynie z napędu 4×4 i trwałych konstrukcji, model XV 2.0D wypadł wyjątkowo słabo. Po kilku tysiącach kilometrów pojawiła się rdza na elementach nadwozia, luźne plastiki w kabinie i usterki napędu. Dziennikarze nie mieli wątpliwości, że to jeden z najbardziej zawodnych modeli w historii marki.
- Audi Q3 2.0 TDI quattro – premium tylko z nazwy
Wielu kupujących wybiera Audi, licząc na jakość i solidność. Tymczasem w teście długodystansowym Q3 padło już po 28 tysiącach kilometrów. Awarii uległa sonda lambda, a chwilę później konieczna była wymiana całej skrzyni biegów. Jak na samochód klasy premium, wynik był kompromitujący.
- BMW 218i Active Tourer – prestiż okupiony problemami
BMW ma reputację producenta samochodów dopracowanych w każdym detalu. Jednak 218i Active Tourer obnażył słabe punkty marki. Uszkodzone łożyska, awarie jednostki napędowej i zużycie ponad normę to tylko część usterek, które sprawiły, że auto nie dotrwało do końca testu bez poważnych interwencji serwisowych.
- Citroën C4 Cactus PureTech 110 – lekki, ale nietrwały
Francuski Cactus miał być nowoczesnym i tanim w utrzymaniu autem miejskim. Niestety, już po 30 tys. kilometrów pojawiła się rdza, problemy z zapłonem i awaria skrzyni biegów. Choć wnętrze Citroena kusiło designem, trwałość pozostawiła wiele do życzenia.
- Volkswagen Golf 1.4 TSI – zawód z Wolfsburga
Golf przez dekady uchodził za symbol niemieckiej jakości. Tym większe było zdziwienie, gdy w teście Golf 1.4 TSI padł przy 150 tys. km, a problemy zaczęły się już po 37 tysiącach. Zacinająca się skrzynia biegów, drobne usterki elektroniki i awarie osprzętu silnika doprowadziły ekspertów do jednoznacznego wniosku, że Golf nie jest już tym samym niezawodnym autem co kiedyś.
W „rankingu wstydu” znalazły się również takie modele jak Chevrolet Orlando, BMW i3, Ford Grand C-Max czy Suzuki Vitara S, które również nie przeszły testu trwałości bez licznych usterek.
Jak uniknąć zakupu awaryjnego samochodu?
Ranking pokazuje, że nawet najbardziej znane marki potrafią zawieść. Modele, które wielu kierowców kupiłoby w ciemno, w praktyce okazały się jednymi z najbardziej awaryjnych. Dlatego zanim zdecydujesz się na zakup, warto sięgnąć po niezależne testy i opinie użytkowników. Czasem lepiej kupić mniej prestiżowy model, który odwdzięczy się latami spokoju, niż wpaść w spiralę napraw i frustracji.
Wielu specjalistów wskazuje, że źródłem problemów jest nadmierna komplikacja technologiczna. Dzisiejsze awaryjne samochody naszpikowane są elektroniką i oszczędnymi, wysilonymi silnikami, które pracują na granicy swoich możliwości. W efekcie drobne niedociągnięcia konstrukcyjne mogą prowadzić do lawiny usterek. Drugim powodem jest cięcie kosztów produkcji. Producenci często szukają oszczędności na materiałach, co widać po jakości plastików, powłok lakierniczych czy elementów zawieszenia.
Czytaj też: Przemysł motoryzacyjny w UE ma kłopoty. Przez amerykańskie cła możemy stracić miliony!
Przed zakupem warto więc zapoznać się z raportami niezawodności, takimi jak Auto Bild Dauertest, TÜV Report czy ADAC Pannenstatistik. Te zestawienia powstają na podstawie rzeczywistych danych i doświadczeń tysięcy kierowców. Dobrym pomysłem jest też sprawdzenie historii serwisowej pojazdu oraz zlecenie niezależnej ekspertyzy przed zakupem auta używanego. W ten sposób można uniknąć wielu kosztownych błędów.
Firmy motoryzacyjne szykują zwolnienia. Przerwy także w Polsce





