DrogowyTransport

Ogromne zainteresowanie dopłatami do elektrycznych ciężarówek. Budżet wyczerpany w jeden dzień

Program dopłat spotkał się z tak gigantycznym odzewem, że już w pierwszej dobie budżet został całkowicie wyczerpany

W Europie rośnie presja na rozwój transportu zeroemisyjnego i nie inaczej jest w przypadku ciężkiego transportu drogowego. Najnowszym przykładem ogromnego zainteresowania zmianą napędu stał się holenderski program wsparcia dla przewoźników inwestujących w elektryczne ciężarówki. Dopłaty do elektrycznych ciężarówek, które miały pomóc w pokryciu astronomicznych kosztów zakupu pojazdów, spotkały się z tak gigantycznym odzewem, że już w pierwszej dobie budżet został całkowicie wyczerpany. To z kolei doprowadziło do decyzji o uruchomieniu loterii, co w przypadku funduszy publicznych brzmi nietypowo.

Dopłaty do elektrycznych ciężarówek w Holandii

Holenderskie władze regularnie uruchamiają kolejne dopłaty do elektrycznych ciężarówek w ramach programu wspierającego transformację energetyczną transportu. Ostatnia edycja programu ruszyła 30 września i przeznaczono na nią 30 milionów euro, czyli równowartość około 130 milionów złotych. Kwota ta miała wystarczyć na wsparcie setek przewoźników, przy czym maksymalna dopłata na jeden pojazd została ustalona na 115 tys. euro. Wysokość wsparcia zależała od masy ciężarówki, wartości całkowitej inwestycji oraz wielkości firmy. Prosty rachunek pokazuje, że całkowity budżet pozwalał sfinansować zakup około 260 pojazdów przy maksymalnej stawce dopłaty. Problem w tym, że chętnych było znacznie więcej.

Już w dniu uruchomienia naboru przewoźnicy zaczęli masowo składać wnioski. Do końca dnia suma wnioskowanych dopłat osiągnęła poziom 36,6 miliona euro, czyli o 7 milionów więcej niż zakładano. System rejestracji działał jednak jeszcze następnego dnia, 1 października, przez co skala przekroczenia budżetu urosła jeszcze bardziej. W efekcie urzędnicy stanęli przed trudnym wyborem, w jaki sposób uczciwie rozdzielić środki, skoro chętnych było więcej niż dostępnych pieniędzy.

Czytaj też: Kwiaty wywołały kryzys gospodarczy w Holandii. Oto czym była tulipanowa gorączka

Początkowo zdecydowano się odrzucić wszystkie wnioski złożone 1 października, pozostawiając jedynie te złożone w pierwszym dniu naboru. Jednak nawet to nie wystarczyło, bo kwota nadal przewyższała możliwości budżetowe. Dlatego podjęto bezprecedensową dla finansów publicznych decyzję o losowaniu. Spośród wszystkich wnioskodawców z 30 września wybrani zostaną ci, którzy rzeczywiście otrzymają dopłatę. W najbliższych dniach przewoźnicy mają być informowani o wynikach drogą mailową. To rozwiązanie, choć kontrowersyjne, pozwoliło uniknąć chaosu i oskarżeń o faworyzowanie największych graczy.

Program dopłat ruszył również w Polsce

Eksperci wskazują, że głównym powodem tak ogromnego zainteresowania jest wprowadzanie w Holandii stref bezemisyjnego transportu w centrach miast. Oznacza to, że przewoźnicy obsługujący dostawy w obszarach miejskich będą wręcz zmuszeni do wymiany floty na pojazdy zeroemisyjne. Tymczasem koszty zakupu pojazdów pozostają bardzo wysokie i kilkukrotnie przewyższają ceny tradycyjnych pojazdów spalinowych. Bez wsparcia publicznego wiele firm nie mogłoby sobie pozwolić na taką inwestycję. Dopłaty do elektrycznych ciężarówek stają się więc nie tyle zachętą, co wręcz koniecznością, by utrzymać się na rynku.

W czerwcu podobny program dopłat ruszył w Polsce. Jednak zainteresowania nie można porównać z holenderskim boomem, a główną barierą jest skomplikowana procedura aplikacyjna. Importerzy i przewoźnicy podkreślają, że samo wypełnienie wniosku to kilkugodzinny proces, a dołączenie oferty leasingowej bywa jeszcze trudniejsze. Taki system skutecznie zniechęca mniejszych przewoźników do składania wniosków, a tym samym ogranicza skalę zainteresowania programem.

Czytaj też: Ruszają dopłaty do zakupu ciężarówek elektrycznych! Gamechanger czy niewypał?

Holenderska sytuacja pokazuje jednoznacznie, że rynek transportowy jest gotowy na transformację, ale wymaga realnego wsparcia finansowego. Loteria, choć kontrowersyjna, była sposobem na poradzenie sobie z nadmiarem chętnych. Można się spodziewać, że w kolejnych latach zarówno Holandia, jak i inne państwa będą musiały przeznaczać jeszcze większe środki na elektryfikację transportu ciężkiego.

Dla Polski wniosek jest jasny. Jeśli system dopłat nie zostanie uproszczony, nigdy nie uda się osiągnąć efektu masowego zainteresowania podobnego do tego, który obserwujemy w Holandii. A to z kolei może sprawić, że polscy przewoźnicy znajdą się na peryferiach europejskiej rewolucji transportowej.

Pierwsza autonomiczna ciężarówka w Europie zrobiła międzynarodowy kurs. Przyszłość branży?

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button