
W sierpniu dwa lata temu sieć obiegła wiadomość o poważnym incydencie w tunelu Gotarda, gdzie wykoleił się pociąg towarowy. Choć początkowo przyczyny wypadku były owiane tajemnicą, dziś już wiadomo: winne są specyficzne hamulce stosowane powszechnie w europejskim transporcie kolejowym. To niepokojący sygnał dla całego sektora – podobne wykolejenia mogą się zdarzać coraz częściej.
Wykolejenie pociągu ujawnia poważne niedociągnięcia techniczne
Tunel Gotarda to nie tylko jeden z najważniejszych punktów tranzytowych w Europie, ale i technologiczne arcydzieło. Tym większy był szok, gdy 10 sierpnia 2023 roku jeden z pociągów towarowych wykoleił się w jego zachodniej nitce. Choć nikt nie ucierpiał fizycznie, wykolejenie pociągu w tunelu miało dalekosiężne skutki – zniszczone tory, sparaliżowany ruch i wielomiesięczne prace naprawcze.
Po niemal dwuletnim śledztwie dowiedzieliśmy się co było przyczyną wypadku. Z raportu opublikowanego przez Szwajcarski Urząd Bezpieczeństwa (Sust) wynika jasno: kluczowym czynnikiem była awaria hamulców typu LL. To tzw. „ciche hamulce” – mające ograniczać hałas i tarcie. Paradoksalnie, to właśnie ich konstrukcja doprowadziła do przegrzania się tarczy koła i w efekcie do jej pęknięcia.
Czytaj też: Pociągi Intercity do Wilna pojadą szybciej. Tylko czy to w ogóle ma sens?
Choć ich nazwa może brzmieć niewinnie, hamulce LL – stosowane powszechnie przez niemieckie DB Cargo – mogą okazać się piętą achillesową nowoczesnych pociągów towarowych. W założeniu miały poprawić komfort akustyczny i ograniczyć zużycie komponentów. Niestety, w praktyce oznaczają większe obciążenie termiczne kół, które może prowadzić do ich uszkodzeń. W przypadku wykolejenia w tunelu, dochodzenie wykazało, że właśnie nadmierne ciepło spowodowało mikropęknięcia, które z czasem doprowadziły do katastrofy.
Im defekten #Gotthardtunnel stehen noch immer entgleiste Güterwagen. Der Reiseverkehr muss nach wie vor über die Bergstrecke ausweichen, weil notfalls im Tunnel keine Evakuierung möglich ist. Die #SBB arbeitet nun an einem neuen Rettungskonzept. pic.twitter.com/IFzRf1l1eY
— SRF News (@srfnews) September 7, 2023
Szwajcarzy biją na alarm
Szwajcarskie Koleje Federalne (SBB) nie czekają z założonymi rękami na kolejne wykolejenie pociągu. W oficjalnym oświadczeniu zapowiedziały, że bez natychmiastowego wdrożenia bardziej rygorystycznych norm konserwacji, hamulce LL powinny zostać zakazane w Szwajcarii, a nawet w całej Europie. To mocna deklaracja, która może wpłynąć na tysiące wagonów.
Choć trudno w tej chwili wskazać konkretne liczby, jedno jest pewne – hamulce LL są szeroko stosowane. Deutsche Bahn ma ich ponad 60 tysięcy w swoim taborze. Jeśli do usterki doszło w tak kontrolowanych warunkach, jak w Szwajcarii, to pytanie brzmi nie „czy”, ale „kiedy” i „gdzie” dojdzie do kolejnego wypadku? Europejskie organy ds. bezpieczeństwa powinny w trybie pilnym przeanalizować raport Sust i rozważyć przegląd procedur eksploatacyjnych.
Warto podkreślić, że samo SBB nie korzysta z wagonów z hamulcami typu LL – co stawia szwajcarską infrastrukturę w nieco lepszym świetle na tle europejskich sąsiadów. Zalecenia Szwajcarów są jednak konkretne i jasno sprecyzowane:
- skrócenie interwałów przeglądów technicznych
- wdrożenie nowych metod diagnostycznych
- szczegółowa analiza wpływu hamulców kompozytowych na strukturę kół
- rozważenie alternatywnych rozwiązań konstrukcyjnych
To nie tylko kwestia bezpieczeństwa, ale i zaufania publicznego do transportu kolejowego jako filaru europejskiej logistyki.
Czytaj też: Gospodarka Niemiec wstaje z kolan – pierwszy krok ku ożywieniu
Warto zadać sobie pytanie, jak wygląda sytuacja w Polsce. Nasz tabor kolejowy – zarówno państwowy, jak i prywatny – również korzysta z podobnych rozwiązań. Już Urząd Transportu Kolejowego (UTK) ostrzegał przed ryzykiem związanym z ich użytkowaniem, wskazując na możliwość przegrzewania się kół i potencjalne zagrożenia dla bezpieczeństwa. Czy polskie służby techniczne są przygotowane na wykrywanie i eliminowanie takich usterek zanim dojdzie do tragedii? Jeśli nie – powinniśmy już teraz uczyć się na cudzych błędach, zanim przyjdzie nam uczyć się na własnych.
Finlandia zmienia rozstaw szyn. Chcą pozbyć się „spadku” po Rosji