MorskiTransport

Mocne uderzenie w rebeliantów Huti! Izrael zbombardował port w Jemenie

Atak nastąpił dwa dni po zabiciu przywódcy Hezbollahu

Izrael zbombardował jemeński port w Al-Hudajdzie, gdzie rzekomo mieli działać rebelianci Huti. Ten atak nastąpił dwa dni po zabiciu przywódcy Hezbollahu, Sayyeda Hassana Nasrallaha, w nasilającym się konflikcie na linii Izrael-Liban.

Izrael zbombardował jemeński port

Izrael zbombardował port w Al-Hudajdzie w odpowiedzi na ostatnie ataki rakietowe Huti na terytorium Izraela. Władze izraelskie wyraziły obawy, że konflikt na Bliskim Wschodzie może się gwałtownie rozprzestrzenić, wciągając w wojnę nie tylko Iran, ale także głównego sojusznika Izraela – Stany Zjednoczone. Kontrolowane przez Huti Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że co najmniej cztery osoby zginęły, a 29 zostało rannych. 

Równocześnie Izrael kontynuował naloty na terytorium Libanu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni bombardowania doprowadziły do śmierci wielu kluczowych przywódców Hezbollahu. W niedzielę izraelski rząd zapowiedział, że nie zamierza ustępować w działaniach militarnych przeciwko Hezbollahowi. Szef sztabu izraelskiej armii, Herzi Halevi, jasno stwierdził:

Musimy kontynuować silne uderzenia w Hezbollah.

Te działania są odpowiedzią na intensywną wymianę ognia między Izraelem a Hezbollahem, która nasiliła się od czasu wybuchu konfliktu w Gazie. Według Ministerstwa Zdrowia Libanu, izraelskie ataki w południowej części kraju, m.in. w Ain Deleb, oraz w Baalbek-Hermel na wschodzie, zabiły łącznie 53 osoby tylko w niedzielę. Co więcej, w ciągu ostatnich dwóch dni śmierć poniosło 14 medyków. 

Ataki na południowe tereny Libanu zmusiły setki tysięcy ludzi do ucieczki ze swoich domów, a według szacunków rządowych, ponad milion Libańczyków zostało przesiedlonych. Sytuacja humanitarna pogarsza się z dnia na dzień, a Światowy Program Żywnościowy (WFP) uruchomił pilną pomoc dla tych, którzy ucierpieli w wyniku konfliktu.

Śmierć Sayyeda Hassana Nasrallaha

Zabicie Sayyeda Hassana Nasrallaha, który przez 32 lata kierował Hezbollahem, było ogromnym ciosem dla tej organizacji. Śmierć Nasrallaha, jednego z najpotężniejszych liderów w regionie, natychmiast wywołała falę reakcji. Hezbollah przeprowadził kolejne ataki rakietowe na Izrael, a Iran obiecał, że jego śmierć zostanie pomszczona.

Nasrallah przez lata nie tylko wzmocnił pozycję Hezbollahu w Libanie, ale także uczynił go kluczowym elementem irańskiej sieci sojuszniczych grup w świecie arabskim. Śmierć Nasrallaha oznacza wielką stratę nie tylko dla Hezbollahu, ale także dla całego regionalnego wpływu Iranu.

Czytaj też: Ataki Huti nie ustają! Ogromne straty morskich przewoźników!

Stany Zjednoczone, które tradycyjnie wspierają Izrael, wezwały do dyplomatycznego rozwiązania konfliktu w Libanie. Prezydent Joe Biden wyraził nadzieję, że można uniknąć pełnoskalowej wojny na Bliskim Wschodzie. Podkreślił, że będzie rozmawiał z premierem Izraela, Benjaminem Netanjahu, na temat możliwości deeskalacji napięć w regionie.

Warto podkreślić, że bombę, która została użyta przez Izrael do zabicia Nasrallaha, dostarczyły Stany Zjednoczone. Była to precyzyjnie kierowana broń o wadze 900 kg, co świadczy o zaawansowaniu technologii militarnej, jaką Izrael stosuje w swoich operacjach. Izrael, dzięki współpracy z USA, dysponuje nowoczesnymi środkami do precyzyjnych uderzeń na strategiczne cele.

Atak na Liban

Dziś w nocy izraelskie siły zbrojne rozpoczęły lądową operację wojskową na terytorium Libanu, koncentrując swoje działania na południowej części kraju, gdzie rzekomo celem operacji stały się pozycje należące do Hezbollahu. Amerykański sekretarz obrony, Lloyd Austin, poinformował o rozmowie telefonicznej z izraelskim ministrem obrony, Yoavem Gallantem. Austin zapewnił, że Stany Zjednoczone stanowczo stoją po stronie Izraela w kwestii jego prawa do obrony przed zagrożeniami zewnętrznymi.

Rozmawiałem dziś z izraelskim ministrem obrony Yoavem Gallantem, aby omówić rozwój sytuacji bezpieczeństwa i izraelskie operacje. Wyraźnie zaznaczyłem, że Stany Zjednoczone popierają prawo Izraela do samoobrony” – brzmi komunikat Sekretarza obrony USA.

Amerykańska Agencja Prasowa (AP) poinformowała, że Pentagon zdecydował się na wysłanie dodatkowych jednostek wojskowych na Bliski Wschód. Do regionu ma trafić kilka tysięcy żołnierzy, aby zapewnić dodatkowe wsparcie w zakresie bezpieczeństwa. Sytuacja w regionie pozostaje napięta, a dalsze działania Izraela i reakcje społeczności międzynarodowej mogą wpłynąć na stabilność całego Bliskiego Wschodu.

Kim są Huti?

Huti to polityczno-militarny ruch działający głównie w północno-zachodniej części Jemenu, składający się z plemion zajdyckich, wyznających odłam szyizmu. Choć rebeliancki stanowią mniejszość religijną, mają znaczący wpływ na lokalną politykę. Huti coraz częściej uznawani są za organizację terrorystyczną, także przez kraje muzułmańskie.

Czytaj też: Wojna handlowa. Chiny uderzą jednocześnie w USA, UE, Japonię i Tajwan

Oprócz ataków rakietowych, międzynarodowa społeczność zarzuca Huti także przeprowadzanie ataków pirackich, przede wszystkim w rejonie Morza Czerwonego, Zatoki Adeńskiej oraz u wybrzeży Rogu Afryki. Oni sami definiują się jako organizacja antysyjonistyczna, antysemicka oraz antyamerykańska.

Rebelianci Huti twierdzą, że ich ataki na statki na Morzu Czerwonym to wyraz solidarności z Palestyńczykami i Hamasem, islamską grupą kontrolującą Strefę Gazy, w ich wojnie przeciwko Izraelowi. Rebelianci twierdzą, że atakują jedynie statki związane z Izraelem, Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią, jednak nie jest to prawdą. Zapewnili, że łaskawie rozważą zakończenie ataków rakietowych na międzynarodową żeglugę na Morzu Czerwonym, ale tylko wtedy, gdy Izrael wycofa się ze Strefy Gazy.

Armatorzy omijają trasę

Rebelianci Huti postrzegają siebie jako część „osi oporu” przeciwko Izraelowi, USA i Zachodowi. Od listopada rebelianci stale przeprowadzają ataki na statki, które według nich są powiązane z Izraelem. Atak Huti na ukraiński statek z polską załogą pokazuje, że rebelianci mijają się z prawdą, a ich celem może być dowolna jednostka pływająca po okolicy.

Ataki Huti na statki handlowe skłoniły wiele firm żeglugowych do omijania tego szlaku wodnego, przez który przechodzi około 12% światowego handlu morskiego. Działania te, choć motywowane politycznie, mają realne konsekwencje dla międzynarodowej żeglugi i bezpieczeństwa załóg. Coraz więcej statków, zamiast korzystać z Kanału Sueskiego, wybiera dłuższą trasę wokół kontynentu afrykańskiego. Sandra Baniak, analityczka Ośrodka Studiów Wschodnich, podkreśla, że wybór alternatywnej trasy wokół Przylądka Dobrej Nadziei wydłuża czas transportu, co z kolei przekłada się na wzrost cen importowanych produktów i surowców energetycznych.

Większość armatorów, zarówno statków kontenerowych, jak i tankowców, spodziewa się, że ta sytuacja będzie trwała dłużej. W związku z atakami Huti i tym, że statki musiały być przekierowywane wokół Przylądka Dobrej Nadziei, wzrastały stawki kontenerów i frachtu morskiego i to też w pewien sposób miało przełożenie na wzrost stawek cen produktów finalnych. Niemniej większość przedsiębiorców decyduje się na zamawianie większej ilości towarów w ramach przechodzenia na model „just in case”, co powoduje, że nie jest to aż tak bardzo odczuwalne dla konsumentów – zaznacza analityczka OSW.

Huti zaatakowali ukraiński statek z polską załogą! Są ofiary!

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button