DrogowyTransport

Wojna Unii z chińskimi elektrykami trwa. Czy to spowolni zieloną transformację?

Unia Europejska wprowadziła cła antydumpingowe na chińskie samochody elektryczne, reagując na obawy o nieuczciwą konkurencję wynikającą z wysokich subsydiów państwowych udzielanych chińskim producentom. Decyzja ta zmieniła układ sił na europejskim rynku motoryzacyjnym, ograniczając konkurencyjność chińskich marek i wzmacniając pozycję rodzimych producentów samochodów elektrycznych.

Komisja Europejska 12 czerwca ogłosiła decyzję o nałożeniu dodatkowych ceł na importowane z Chin samochody elektryczne. Nowe „karne” cła, które mają wejść w życie do 4 lipca, zwiększą obecną stawkę 10% do 48,1% dla producenta SAIC (marki MG, Maxus), 30% dla Geely (marki Volvo, Polestar, Smart, Zeekr) oraz 28,4% dla BYD.

Bruksela nie ujawniła, jakie cła nałoży na innych producentów, jak Nio czy Xpeng, jednak stawki dla firm współpracujących przy dochodzeniu wyniosą 31%. Producenci, którzy nie współpracowali, zapłacą stawkę taką jak SAIC – 48,1%. Tesla poprosiła o indywidualnie obliczone cło, co może zostać uwzględnione na etapie ostatecznych decyzji. Podniesione cła nie są jednak pewne, ponieważ wymagają zatwierdzenia przez państwa członkowskie UE. Niemcy, Szwecja i Węgry są przeciwne, ale ich sprzeciw może nie wystarczyć, aby zablokować wprowadzenie ceł.

Komisja Europejska argumentuje, że chińskie auta elektryczne są tańsze dzięki znacznym subsydiom i zwolnieniom podatkowym, ale to tylko część prawdy. Koszty produkcji w Chinach są znacznie niższe, głównie z powodu taniej siły roboczej, której koszty są o połowę niższe niż w krajach takich jak Polska, Słowacja czy Węgry. Istnieją jednak trzy kluczowe czynniki, które dodatkowo wpływają na niskie ceny chińskich samochodów. Po pierwsze, Chiny od lat dominują w produkcji elektroniki, w tym baterii do samochodów elektrycznych, co pozwala im na osiągnięcie większej skali produkcji i niższych kosztów w porównaniu do Europy. Średnia cena baterii w Chinach jest o 20% niższa niż w Europie, chociaż różnica ta maleje wraz z rozwojem produkcji akumulatorów w Europie. Po drugie, w Chinach trwa intensywna wojna cenowa w sektorze motoryzacyjnym. Rynek nasyca się, a liczba marek samochodów elektrycznych rośnie, co zmusza producentów do drastycznego obniżania cen. W rezultacie chińscy producenci muszą oferować swoje auta taniej na rynkach zagranicznych, aby utrzymać skalę produkcji i zapełnić swoje fabryki, które są często dalekie od pełnego wykorzystania.

Rozbudowane fabryki chińskich producentów często nie są w pełni wykorzystywane, co zmusza ich do sprzedaży samochodów po cenach ledwie pokrywających koszty produkcji. W Europie chińskie auta są sprzedawane średnio o 20% taniej niż europejskie, a różnica w rzeczywistych kosztach produkcji może być jeszcze większa, szczególnie w Chinach, gdzie sięga nawet 50%. Decyzja Komisji Europejskiej o podwyższeniu ceł na chińskie samochody elektryczne może prowadzić do eskalacji wojny handlowej z Chinami, co mogłoby negatywnie wpłynąć na europejskich producentów, zwłaszcza tych eksportujących swoje samochody do Chin. Chiny już zaczynają odwracać się od europejskich marek na rzecz własnych, tańszych produktów, co osłabia pozycję europejskich producentów na chińskim rynku.

Unia broni zasadności wprowadzenia ceł

Komisja Europejska broni zasadności i zgodności z prawem ceł na chińskie samochody elektryczne, podkreślając, że jej działania są zgodne z unijnymi przepisami i zasadami WTO. Mimo to, Chiny złożyły skargę do Światowej Organizacji Handlu (WTO), twierdząc, że dochodzenie Komisji mogło naruszać te zasady. Wielu prawników, w tym Victor Crochet z kancelarii Van Bael & Bellis, uważa, że Komisja mogła faktycznie złamać reguły WTO, choć zdania na temat powagi tych naruszeń są podzielone.

Eksperci przewidują, że wyniki sporu mogą prowadzić do obniżenia ceł, a nie ich całkowitego zniesienia. Chiny argumentują również, że podczas dochodzenia Komisja Europejska popełniła proceduralne błędy, co może wzmocnić ich pozycję w sporze. Niemniej jednak, niektórzy eksperci uważają, że działania UE były starannie przygotowane, co może utrudnić Chinom udowodnienie swoich racji.

Komisja Europejska planuje nałożyć ostateczne cła wyrównawcze na import akumulatorowych pojazdów elektrycznych (BEV) z Chin, po zakończonym dochodzeniu. Projekt tej decyzji został przedstawiony do konsultacji, co jest jednym z wymaganych etapów w procedurze ochrony handlu. Od 20 sierpnia zainteresowane strony mają 10 dni na zgłoszenie uwag do propozycji KE. Komisja wprowadziła drobne korekty w stosunku do stawek tymczasowych, które obowiązują od 4 lipca 2024 r.

Proponowane stawki ceł wyrównawczych dla chińskich producentów EV to: BYD – 17,0%, Geely – 19,3%, SAIC – 36,3%, inne współpracujące firmy – 21,3%, a dla firm niewspółpracujących – 36,3%. Dla Tesli, w przypadku eksportu z Chin, przewidziano indywidualną stawkę celną na poziomie 9%. Komisja zdecydowała, że cła nie będą pobierane z mocą wsteczną. KE formalnie rozpoczęła dochodzenie antysubsydyjne 4 października 2023 r., a 4 lipca 2024 r. nałożyła tymczasowe cła wyrównawcze. Teraz, po analizie uwag od zainteresowanych stron, przedstawiła projekt ostatecznych ceł, które zostaną poddane pod głosowanie państw członkowskich w ramach procedury komitetowej. Ostateczne środki muszą zostać nałożone najpóźniej do 30 października 2024 r. i będą obowiązywać przez pięć lat z możliwością przedłużenia.

Wojna o cła z Chinami spowolni zieloną transformację?

Spór dotyczący ceł na chińskie samochody elektryczne wpisuje się w złożony i globalny kontekst zielonej transformacji, która jest kluczowym elementem walki z globalnym ociepleniem. Zielona transformacja, rozumiana jako przejście na zrównoważone i niskoemisyjne źródła energii, jest jednym z głównych filarów polityki klimatycznej Unii Europejskiej. W tym kontekście spór handlowy z Chinami o cła na pojazdy elektryczne stanowi istotne wyzwanie, które może wpłynąć na tempo i kierunek tej transformacji. Pojazdy elektryczne (EV) są kluczowym elementem strategii redukcji emisji gazów cieplarnianych w Europie. Przejście na EV pozwala na ograniczenie emisji CO2 z sektora transportowego, który jest jednym z największych źródeł zanieczyszczeń. W Europie, gdzie wiele krajów stawia sobie ambitne cele dekarbonizacji, rozwój rynku pojazdów elektrycznych jest niezbędny, aby osiągnąć neutralność klimatyczną do 2050 roku.

Nałożenie ceł na chińskie pojazdy elektryczne może prowadzić do wzrostu ich cen w Europie. Chińskie samochody elektryczne były atrakcyjne dla europejskich konsumentów głównie ze względu na konkurencyjne ceny, które były często znacznie niższe od pojazdów produkowanych przez europejskie marki. Cła mogą zatem zmniejszyć dostępność tańszych opcji EV, co może wpłynąć na tempo adopcji tych pojazdów wśród konsumentów. Wyższe ceny mogą sprawić, że pojazdy elektryczne staną się mniej dostępne dla szerokiej grupy konsumentów, co mogłoby spowolnić proces przejścia na niskoemisyjny transport. W efekcie, może to wydłużyć okres dominacji samochodów spalinowych na europejskich drogach, co jest sprzeczne z celami klimatycznymi UE. Spór handlowy z Chinami podkreśla także problem zależności Europy od technologii i komponentów produkowanych poza jej granicami, zwłaszcza w Chinach. Chiny są obecnie liderem w produkcji baterii do pojazdów elektrycznych, co daje im znaczną przewagę konkurencyjną. Wyższe cła mogą z jednej strony skłonić europejskich producentów do inwestowania w lokalne łańcuchy dostaw i produkcję, ale z drugiej strony mogą także prowadzić do wzrostu kosztów produkcji, co zostanie przeniesione na konsumentów.

Cła mogą również prowadzić do eskalacji konfliktu handlowego między UE a Chinami, co może mieć szersze konsekwencje geopolityczne. Jeśli Chiny odpowiedzą na te cła własnymi restrykcjami handlowymi, np. na europejskie pojazdy spalinowe lub inne produkty, może to prowadzić do destabilizacji rynku motoryzacyjnego oraz innych sektorów gospodarki. Takie napięcia mogą odciągnąć uwagę i zasoby od walki z globalnym ociepleniem, prowadząc do opóźnień w realizacji zielonej transformacji. Ponadto, konflikty handlowe mogą osłabić globalną współpracę na rzecz klimatu, która jest niezbędna do skutecznego przeciwdziałania zmianom klimatycznym.

Z drugiej strony, spór handlowy może również stworzyć szansę na wzmocnienie europejskiego przemysłu motoryzacyjnego i technologicznego. W dłuższej perspektywie, jeśli Europa zainwestuje w rozwój własnych zdolności produkcyjnych, w tym produkcję baterii i innych kluczowych komponentów, może to zmniejszyć zależność od importu z Chin i zwiększyć konkurencyjność europejskich producentów na globalnym rynku. W tym scenariuszu cła mogłyby przyczynić się do przyspieszenia rozwoju europejskiego sektora EV, co mogłoby z czasem obniżyć koszty produkcji i cen pojazdów elektrycznych w Europie. Jednak takie inwestycje wymagają czasu, a krótkoterminowe skutki ceł mogą nadal spowolnić zieloną transformację.

Unia Europejska stoi przed trudnym wyzwaniem: jak zrównoważyć potrzebę ochrony swojego rynku i przemysłu z koniecznością przyspieszenia zielonej transformacji. Sukces tej strategii będzie zależał od zdolności UE do budowania własnych, konkurencyjnych zdolności produkcyjnych, jednocześnie utrzymując otwartość rynku na innowacje i konkurencję, które są kluczowe dla osiągnięcia celów klimatycznych.

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button