Światowa żegluga nie ma ostatnio łatwo. Odkąd rozpoczęła się wojna w Gazie, jemeńscy rebelianci Huti systematycznie przeprowadzają ataki na statki handlowe na Morzu Czerwonym. Skutki ich ataków już są widoczne gołym okiem i nie chodzi tylko o uszkodzone jednostki.
Gigantyczne straty Maersk przez Huti
Maersk, jeden z głównych graczy w branży żeglugowej, spodziewa się kwartalnych strat na poziomie od 15 do 20 procent w sektorze frachtowym między Dalekim Wschodem a Europą. Statki duńskiego przewoźnika, tak jak w sumie wszystkie inne zachodnie jednostki, musiały zrezygnować ze szybkiej i prostej trasy przez Morze Czerwone i Kanał Sueski. W rezultacie frachtowce omijają Afrykę na południu. Sęk w tym, że trasa ta jest dłuższa i kosztowniejsza.
Według przewoźnika sytuacja na Morzu Czerwonym spowodowała zatory, opóźnienia i niedobory dostępnej pojemności. Firma transportowa zwiększyła prędkość statków oraz wynajęła ponad 125 000 dodatkowych kontenerów, aby zaradzić problemom. Środki te skutkują jednak wzrostem kosztów, a co za tym idzie wzrostem opłat dla klientów.
Czytaj też: Huti wznowili ataki! Tak się rozpędzili, że trafili tankowiec z Rosji
Według amerykańskich źródeł, od listopada ubiegłego roku Huti zaatakowali ponad pięćdziesiąt statków, porwali jeden statek przewożący samochody i zatopili jeden statek zbożowy. Dzięki działaniom wojskowym podjętym przez koalicję pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych ataki rebeliantów zostały wstrzymane między marcem a kwietniem. Niestety Huti nie składają broni.
Ataki Huti odbiły się na gospodarce Egiptu
Działania rebeliantów teoretycznie skierowane są przeciwko krajom Zachodu, które wspierają Izrael w wojnie w Strefie Gazy. Dla wielu obserwatorów sytuacji na Bliskim Wschodzie, propalestyńskie nastawienie Huti zaczyna być odbierane jako wymówka, ponieważ rebelianci zdają się atakować już dosłownie wszystko, co pływa i się rusza.
Ich działania skutkowały koniecznością przekierowania większości statków towarowych na dłuższą trasę wokół Przylądka Dobrej Nadziei, omijając tym samym Kanał Sueski. To odbiło się mocniej na Egipcie, dla którego Kanał jest dużym źródłem dochodu.
Czytaj też: Izraelski biznes domaga się Palestyńczyków. Brakuje pracowników
Egipska minister Planowania i Rozwoju Gospodarczego Hala El-Said oświadczyła, że jej kraj odnotował spadek dochodów z Kanału Sueskiego o 50%! Według PortWatch, ruch morski w okolicach Przylądka Dobrej Nadziei wzrósł za to o 67%.
Znajdziesz nas w Google NewsKolejne ataki na statki na Morzu Czerwonym! Kim są Huti i dlaczego to robią?
Jeden komentarz