PLAKO System - inteligentne systemy dokowania
DrogowyKolejowyTransport

Rezygnacja z własnego auta? Tak, ale przy tańszych biletach

Polska znajduje się na szóstym miejscu w UE pod względem liczby zarejestrowanych pojazdów na 1000 mieszkańców

Czy rezygnacja z własnego auta jest opłacalnym pomysłem? Co przekonałoby Polaków do wyboru alternatywnych środków transportu? Obecnie transport zbiorowy w miastach coraz droższy, ale jednocześnie i lepszy. Nowa mobilność, czyli usługi transportu umożliwiające przemieszczanie się przy użyciu współdzielonych pojazdów stanowią ważne uzupełnienie tradycyjnego transportu zbiorowego i są nowoczesną, dynamicznie rozwijającą się formą zaspokojenia potrzeb mieszkańców miast.

Rezygnacja z własnego auta – co przekonałoby Polaków?

Obecnie, nadal dominującym środkiem komunikacji w miastach jest prywatny samochód, co prowadzi do licznych problemów związanych z wzrostem liczby ludności w obszarach miejskich. Te trudności obejmują przewlekłe korki uliczne, wzrost zanieczyszczenia powietrza (smog), wzrost hałasu i niedobory miejsc parkingowych. Dane z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK) pokazują, że w Polsce zarejestrowanych jest około 30 milionów pojazdów, z których ponad 20 milionów to samochody osobowe.

Co więcej, według danych Eurostatu, Polska znajduje się na szóstym miejscu w Unii Europejskiej pod względem liczby zarejestrowanych pojazdów na 1000 mieszkańców. Wyprzedzamy kraje o potężnej tradycji motoryzacyjnej, takie jak Niemcy, Wielka Brytania i Francja, pozostawiając daleko w tyle średnią unijną. Na przykład, w samej Warszawie jest ponad 1,5 miliona zarejestrowanych samochodów, co oznacza średnio 661 samochodów osobowych na każde 1000 mieszkańców i to wyraźnie przewyższa inne europejskie stolice pod względem tego wskaźnika.

Żeby znaleźć coś, co jest konkurencyjne dla samochodu, potrzebne jest kompleksowe spojrzenie na transport, wykorzystanie wszystkich możliwych środków przewozowych i łączenie ich tak, żeby uwydatnić zalety każdego z nich. Zaczynamy oczywiście od pieszych, ponieważ rozwój infrastruktury pieszej, rowerowej czy dla hulajnóg jest bardzo tani, biorąc pod uwagę koszty inwestycyjne, a jednocześnie bardzo efektywny na krótkie podróże. Mówimy tu o tzw. efekcie ostatniej mili. Trzeba pamiętać, że nie wszyscy w mieście mogą korzystać z autobusu, tramwaju czy metra, bo nie wszyscy mają pod domem przystanek. Ta hulajnoga elektryczna albo rower są środkiem, który może wzmocnić korzystanie z transportu zbiorowego, zasilić linie autobusowe, tramwajowe czy koleje aglomeracyjne – mówi prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata, rektor Politechniki Krakowskiej.

Rezygnacja z własnego auta? Tak, ale przy tańszych biletach
Eurostat

Według najnowszych wyników badania „Barometr Nowej Mobilności” przeprowadzonego przez PSPA, Polacy, którzy rozważają zrezygnowanie z posiadania własnego samochodu, w pierwszej kolejności domagają się możliwości korzystania z wypożyczalni rowerów miejskich (24%). To ekonomicznie opłacalna opcja, często dostępna bez dodatkowych opłat, umożliwiająca szybkie przemieszczanie się na krótkie odległości. W takiej sytuacji rezygnacja z własnego auta jest całkiem opłacalna. Na kolejnych miejscach znalazły się usługi transportu na żądanie, takie jak Uber i Bolt (24%), korzystanie z taksówek (20%), udział w carsharingu (13%), a także skorzystanie z miejskich systemów wynajmu hulajnóg (12%) i skuterów (9%).

Badanie PSPA wykazało także, że istotnym czynnikiem, który mógłby przekonać Polaków do zrezygnowania z własnego samochodu, jest akceptowalny koszt miesięcznego biletu obejmującego różne środki transportu. Aż 53% respondentów uważa, że taki bilet nie powinien przekraczać kwoty 200 zł miesięcznie. Warto zauważyć, że obecnie cena miesięcznego biletu ZTM w Warszawie wynosi 110 zł (strefa 1) lub 180 zł (strefa 1+2).

Rolą miast i samorządów jest takie kształtowanie systemu transportowego, żeby samochód nie był potrzebny. Jednak nie należy demonizować samochodu, to nie jest samo zło i wróg numer jeden, on w wielu przypadkach jest jedynym środkiem, który pozwala przemieścić się z punktu A do B. Są sytuacje, w których potrzebujemy samochodu, ale nie musimy go posiadać, żeby z tego korzystać, bo alternatywą mogą być auta współdzielone w systemie carsharingu. Z drugiej strony mamy też tereny podmiejskie, gdzie transport zbiorowy nigdy nie będzie konkurencyjny i tam samochód musi być dostępny. Dlatego próba stworzenia systemu transportowego przyszłości będzie próbą znalezienia zdrowej równowagi pomiędzy tym, co możemy zrobić w mieście, a tym, czego oczekują mieszkańcy – mówi prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata.

Czytaj też: Intercity z kolejnym rekordem! Zaraz przekroczy magiczną granicę

Potrzebna jest naszych wewnętrznych przekonań

Zgodnie z wynikami „Barometru Nowej Mobilności„, 28 procent Polaków, którzy mają dostęp do usług carsharingu (które obecnie głównie dostępne są w większych miastach), wykorzystuje tę formę transportu. Spośród nich 41% korzysta z niej codziennie lub kilka razy w tygodniu. Najważniejszym powodem, dla którego Polacy, którzy mają dostęp do usług współdzielenia samochodów, nie korzystają z nich, jest posiadanie własnego pojazdu (65%).

Ostatnio dużo mówi się o tzw. miastach 15-minutowych, w których cały kwartał ulic jest tak skonstruowany, że mamy wszystko w zasięgu krótkiego spaceru. Jeśli będziemy tak mieszkać, mieć wokół siebie wszystko, co potrzebne, to po co samochód? Do jednorazowego wyjazdu na wakacje w trakcie urlopu można go wynająć i jest to dużo tańsze niż posiadanie samochodu, wszystkie związane z tym opłaty, podatki, utrata wartości etc. To są wszystko rozwiązania, możliwości techniczne, ale do zmiany systemów transportowych w miastach potrzebna jest również zmiana naszych, wewnętrznych przekonań i przyzwyczajeń – podkreśla ekspert.

Samorządy potrzebują większych środków

Zdaniem ekspertów PSPA istotnym wyzwaniem jest stworzenie efektywnego systemu, który zintegruje różnorodne środki transportu i sprosta oczekiwaniom mieszkańców miast. Aby to osiągnąć, niezbędny jest rozwój aplikacji typu MaaS (Mobility-as-a-Service, mobilność jako usługa), które pozwolą na kompleksową integrację systemu komunikacji w jednym miejscu, co poprawi mobilność i zoptymalizuje koszty. W takim scenariuszu, 63%  Polaków byłoby skłonnych pozbyć się swojego prywatnego samochodu, co wskazuje na ogromny potencjał nowych form transportu jako narzędzia do poprawy jakości życia w miastach, redukcji emisji CO2 w transporcie i zmniejszenia natężenia ruchu ulicznego.

Trudno jest powiedzieć, w którym momencie na osi czasu się znajdujemy, jeśli chodzi o wdrażanie nowoczesnych rozwiązań transportowych. To jest proces, który ma charakter ciągły, bez przerwy będzie się udoskonalał i poprawiał. A to wynika z faktu, że wciąż pojawiają się nowe środki, z których możemy korzystać. Jeszcze 5–10 lat temu nie mieliśmy tak powszechnego dostępu do hulajnóg elektrycznych, wtedy nikt nie brał pod uwagę, że taki środek transportu może w mieście występować powszechnie. Dlatego powinniśmy cały czas wyłapywać nowinki techniczne, nowe rozwiązania, pomysły, wizje czy koncepcje i je wdrażać – ocenia prof. dr hab. inż. Andrzej Szarata.

Czytaj też: Lokomotywa wodorowa ORLENU już na torach!

Kolejną kwestią jest jednak finansowanie transportu przez samorządy. Koszty z tym związane będą stale rosły wraz z rozwojem możliwości podróżowania i ich bardziej ekologicznym charakterem.

Transport zbiorowy wymaga dużych pieniędzy, wymaga ciągłego rozwoju, zakupu taboru, jego wymiany. A to się wiąże z tym, że my, jako użytkownicy, mamy coraz większe oczekiwania w stosunku do komfortu jazdy, częstotliwości kursowania czy niezawodności systemu transportowego. I tego nie da się zrobić za darmo, za przysłowiowe „dziękuję”. To wymaga dużych środków. Miasta mają za mało pieniędzy, powinny mieć dużo więcej możliwości na rozwój systemu transportowego – podkreśla rektor Politechniki Krakowskiej.

Głogów stawia na zeroemisyjny transport. Kupuje autobusy Solaris

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button