PLAKO System - inteligentne systemy dokowania
DrogowyTransport

Zakaz samochodów spalinowych będzie wyzwaniem dla Polaków

Pojazdy w pełni elektryczne stanowią jedynie 3,6 proc. nowo zarejestrowanych samochodów osobowych w Polsce

Od 2035 roku w Unii Europejskiej obowiązywał będzie zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych. W krajach takich jak Niemcy, Francja i Hiszpania, gdzie sytuacja finansowa mieszkańców jest lepsza, najprawdopodobniej znacznie zwiększy się liczba pojazdów elektrycznych. Jednak wiele używanych samochodów spalinowych z Zachodu znajdzie swoje miejsce na mniej zamożnych rynkach, w tym w Polsce. 

Jak na zakaz samochodów spalinowych zareagują Polacy?

Zakaz rejestracji nowych samochodów spalinowych będzie wyzwaniem dla Polski. Konieczne jest przemyślenie sposobów zapobieżenia temu, by nasz kraj nie stał się „muzeum” motoryzacji w Europie. Jak podkreśla Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, przejście na pojazdy o zerowej emisji stanowi wyzwanie, zwłaszcza dla małych przedsiębiorstw i klientów indywidualnych, którzy nadal zmagają się z wysokimi cenami aut elektrycznych. Zmiany te wpłyną także na krajowych producentów części i podzespołów dla przemysłu motoryzacyjnego. Jednak sami producenci pojazdów są już od dłuższego czasu przygotowani na 2035 rok.

W 2035 roku znajdziemy się w zupełnie nowej rzeczywistości, kiedy wszystkie nowo rejestrowane i dostarczane na rynek pojazdy będą musiały być zeroemisyjne. Z punktu widzenia branży motoryzacyjnej ten obszar produkcji jest oczywisty. Właściwie już w tej chwili zdecydowana większość producentów oferuje takie pojazdy, trwają bardzo intensywne prace i my na pewno będziemy gotowi na ten 2035 rok. Pytanie, co z rynkiem, bo ten drugi obszar, czyli klienci, jest pewnym znakiem zapytania. Wskutek COVID-19, wojny w Ukrainie, zerwanych łańcuchów dostaw i szalejących cen surowców, niektóre zdrożały nawet kilkanaście razy, koszt samochodu rośnie i to bardzo znacznie. Dzisiaj średnia cena samochodu spalinowego w Polsce to ok. 180–190 tys. zł, a elektrycznego ok. 260–270 tys. zł. Z punktu widzenia przeciętnego użytkownika ta cena jest bardzo wysoka – mówi agencji Newseria Biznes Jakub Faryś.

Czytaj też: Branża motoryzacyjna apeluje do KE! Pilnie potrzeba nowych regulacji 

Polaków odstrasza wysoka cena elektryków

Z danych przedstawionych w „Barometrze Nowej Mobilności„, który ukazał się pod koniec zeszłego roku, wynika, że obecnie 42,4% polskich kierowców wyraża zainteresowanie i realnie rozważa zakup samochodu z napędem elektrycznym w ciągu najbliższych trzech lat. Takie tendencje dominują zwłaszcza wśród osób należących do pokolenia Z i milenialsów. Warto zaznaczyć, że w pierwszej edycji tego badania z 2017 roku odsetek ten wynosił zaledwie 12%. Jednak nadal istnieje istotny problem, który budzi obawy u wielu potencjalnych kupców elektrycznych pojazdów, a mianowicie ich wysoka cena.

Powinniśmy już dzisiaj się zastanowić i podjąć ekspercką dyskusję – w której będą uczestniczyć politycy, branża i strona społeczna – na temat tego, jak podejść do tej wielkiej zmiany, żeby z jednej strony chronić klimat, oferować samochody przyjazne środowisku, ale z drugiej strony zachować mobilność, żeby nasze społeczeństwo miało możliwość przemieszczania się. Musimy stworzyć warunki, w których ta nowa motoryzacja będzie dostępna cenowo dla przeciętnego użytkownika, a także dla firm, ponieważ to one odpowiadają w Polsce za ok. 70–75 proc. rejestracji nowych pojazdów – mówi prezes PZPM.

Zakaz samochodów spalinowych będzie wyzwaniem dla Polaków
PZPM

Podczas gdy duże korporacje będą w stanie dosyć sprawnie przystosować się do zmian, mniejsze i średnie przedsiębiorstwa, a także mikroprzedsiębiorcy, mogą napotkać na trudności w procesie adaptacji.

Wydaje się, że najprostszym rozwiązaniem byłoby utrzymywanie, a może zwiększanie dopłat do elektrycznych samochodów. W tej chwili mamy w Polsce 18,5 tys. dopłaty dla firm i osób fizycznych, 27 tys. zł dla osób fizycznych z Kartą Dużej Rodziny plus maksymalnie 70 tys. zł do pojazdów użytkowych. Dlatego na naszych drogach pojawia się coraz więcej samochodów dostawczych z zielonymi tablicami, bo to się po prostu opłaca. Ale opłaca się właśnie dlatego, że jest dopłata. Jeśli te dopłaty zostałyby zlikwidowane, to może się powtórzyć scenariusz norweski czy niemiecki, kiedy po takim kroku liczba rejestracji pojazdów elektrycznych gwałtownie spadła – uważa prezes PZPM.

Czytaj też: Chińskie samochody elektryczne podbijają Europę. KE oskarża Chiny o zaniżanie cen

Co robić, by Polska nie była skansenem Europy? 

Z wyników badania „Motobarometr 2023” przeprowadzonego przez firmę Exact Systems w październiku wynika, że w Polsce ponad połowa (51 procent) przedstawicieli krajowego sektora motoryzacyjnego przewiduje, że ceny samochodów elektrycznych, które są kluczowym czynnikiem wpływającym na decyzję o zakupie, nigdy nie osiągną poziomu cen pojazdów spalinowych. Co czwarty uczestnik ankiety sądzi, że taka równowaga cenowa nastąpi dopiero w 2035 roku.

Przejście na zeroemisyjność ma też drugi aspekt, nad którym powinniśmy się zastanowić. Wyobraźmy sobie taki scenariusz, że mamy 2035 rok, w praktyce nie można już zarejestrować samochodów spalinowych. W związku z tym w bogatszych krajach – takich jak Niemcy, Francja czy Hiszpania – pojawi się bardzo dużo pojazdów elektrycznych, natomiast duża część używanych samochodów spalinowych, emitujących szkodliwe substancje, trafi na biedniejsze rynki, w tym m.in. do Polski. Musimy się zastanowić, w jaki sposób zapobiec tej fali, tej sytuacji, w której Polska stanie się skansenem Europy – podkreśla Jakub Faryś.

W Polsce, w pierwszym półroczu tego roku, pojazdy w pełni elektryczne stanowiły jedynie 3,6 proc. nowo zarejestrowanych samochodów osobowych. Według danych PSPA i PZPM na koniec września obecnie w Polsce zarejestrowanych jest nieco ponad 45,2 tysiąca w pełni elektrycznych samochodów osobowych, a także trochę ponad 5,2 tysiąca pojazdów dostawczych i ciężarowych. Jednak według najnowszego raportu PSPAPolish EV Outlook„, w nadchodzących latach nastąpi znaczny wzrost sektora elektromobilności w Polsce. Zgodnie z prognozami, do 2030 roku łączna liczba nowo rejestrowanych w pełni elektrycznych samochodów (zarówno osobowych, jak i dostawczych) w Polsce, zarówno krajowego pochodzenia, jak i importowanych, wzrośnie do prawie 170 tysięcy sztuk.

Przechodzenie na zeroemisyjność to wielowątkowy temat, w tym temat społeczny. Dlatego powinniśmy dyskutować i znaleźć takie rozwiązanie, które będzie najlepsze z punktu widzenia branży motoryzacyjnej, miejsc pracy i podatków, bo to ważna część polskiej rzeczywistości gospodarczej, ale też z punktu widzenia przeciętnych użytkowników – mówi ekspert.

Zakaz samochodów spalinowych będzie wyzwaniem dla Polaków
PZPM

Sektor motoryzacyjny w Polsce aktywnie zajmuje się elektromobilnością

Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego zaznacza, że przemysł motoryzacyjny od dawna przygotowywał się do wprowadzenia nowych przepisów i jest gotowy na zaprzestanie produkcji samochodów spalinowych do 2035 roku. Większość producentów posiada już szeroką gamę pojazdów o zerowej emisji, a niektóre marki ogłosiły plany rezygnacji z napędów spalinowych nawet przed ustaloną przez Unię Europejską datą graniczną. Ponadto najnowsze badanie „Motobarometr 2023” ukazuje, że już 63 proc. zakładów produkcyjnych w sektorze motoryzacyjnym w Polsce aktywnie zajmuje się elektromobilnością lub prowadzi badania w tym obszarze.

Polska jest w tej chwili jednym z najważniejszych graczy na europejskiej mapie motoryzacyjnej. W zależności od tego, jakie kryteria przyjmiemy, jesteśmy czwartym, piątym lub szóstym rynkiem pod względem produkcji pojazdów, części i podzespołów. Jednak problem jest taki, że duża część naszej produkcji jest dedykowana klasycznej, spalinowej motoryzacji. Kiedy wejdzie nowy rodzaj napędów, to będzie dla przedsiębiorstw wielkie wyzwanie. O ile firma produkująca siedzenia przestawi się dość łatwo, o tyle ta produkująca tłumiki będzie musiała całkowicie zmienić swój profil. To jest wyzwanie nie tylko dla producentów, ale też dla rządu i wszystkich graczy na tym rynku, ponieważ – jeśli chcemy utrzymać tę silną pozycję branży motoryzacyjnej, a przypomnę, że to jest drugi największy sektor naszej gospodarki – musimy już dzisiaj przedsięwziąć jakieś działania, żeby ona przetrwała w dobrej kondycji i rozwijała się dalej po 2035 roku – zauważa Jakub Faryś.

Francuski producent zainwestuje miliardy w sprzedaż elektryków poza Europą

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button