
W Korei Południowej została nałożona grzywna na Mercedesa za fałszowanie emisji. Koreańska Komisja Sprawiedliwego Handlu (KFTC) stwierdziła, że Mercedes manipulował przy urządzeniach ograniczających zanieczyszczenie, instalując nielegalne oprogramowanie w swoich pojazdach, co sprawiało, że w normalnych warunkach jazdy osiągały one wyższe poziomy niż podczas testów certyfikacyjnych. W sumie zainstalowano takie oprogramowanie w 15 modelach Mercedesa.
Ogromna grzywna dla Mercedesa za fałszowanie emisji
Korea Południowa nałożyła na Mercedesa grzywnę w wysokości 16,9 mln dolarów za naruszenie przepisów dotyczących emisji spalin. Zdaniem koreańskiego regulatora, grzywna dla Mercedesa za fałszowanie emisji, dotyczy również reklam. Mercedes fałszywie reklamował, że emisje ich pojazdów pozostawały na minimalnym poziomie i spełniały normy emisji Euro 6 w okresie od sierpnia 2013 do grudnia 2016 roku.
Rozsądne jest nałożenie sankcji na wiodącego operatora sprzedaży importowanych samochodów, za utrudnianie konsumentom racjonalnych wyborów zakupu, za pomocą fałszywych i wprowadzających w błąd reklam o wydajności redukcji emisji, nawet po skandalu Dieselgate – przekazał KFTC w oświadczeniu.
W ubiegłym roku KFTC nałożyła również grzywnę i nakazała działania naprawcze dla Audi-Volkswagen Korea, Nissan Motor Corp , Stellantis Korea i Porsche AG, za podobne incydenty fałszowania emisji.
Czytaj też: UE zmieni testy emisji hybryd, bo obecne mogą kłamać
Grzywna dla Mercedesa za fałszowanie emisji tlenku azotu
Mercedes Benz twierdził, że emisje z ich pojazdów utrzymują się na minimalnym poziomie, a niektóre z jego modeli z silnikami Diesla mają zdolność redukcji o 90% emisji tlenku azotu. Krajowy regulator stwierdził, że to nieprawda, a systemy selektywnej redukcji katalitycznej firmy, które mogą pomóc w obniżeniu emisji, uległy nadmiernemu pogorszeniu już po 30 minutach jazdy. Ponadto pojazdy emitowały do 14 razy więcej tlenku azotu, niż pozwalają na to koreańskie przepisy dotyczące ochrony środowiska. Mercedes Benz Korea zaprzeczył ustaleniom i powiedział, że 90% jego pojazdów jeździ w po kraju przez mniej niż 30 minut. Firma dodała, że wyrażenie „SCR zmniejsza o 90 procent emisje tlenku azotu”, które pojawia się w jej reklamach, jest powszechnie używane w branży motoryzacyjnej i w środowisku akademickim.
Niemiecki koncern samochodowy Daimler AG, spółka macierzysta Mercedes-Benz, został wcześniej oskarżony o manipulowanie danymi dotyczącymi emisji spalin z silników Diesla w Europie i Stanach Zjednoczonych. Firma musiała przeznaczyć miliardy euro w związku z trwającymi procesami administracyjnymi i działaniami dotyczącymi pojazdów z silnikami Diesla. Unijne dochodzenie ujawniło, że niemieccy giganci motoryzacyjni BMW, Volkswagen i Daimler, działając w zmowie między sobą, zapobiegli rozwojowi technologii czystych systemów emisji.
Czytaj też: Gospodarki na ropę potrzebują hybrydowego silnika
Znajdziesz nas w Google News
A w UE wyśrubowane do granic absurdu normy euro wykaszające Japończyków i Koreańczyków. A VAG, Daimler i BMW mogą truć ile chcą, bo na ich fałszowanie pomiarów przymyka się oko. A kto cierpi poza środowiskiem? Zwykli ludzie, którzy są skazani na ten awaryjny i drogi niemiecki szrot. Wyobraźmy sobie, że na naszym rynku pojawia się Camry 3.5. Ktoś by kupił w Polsce zamiast Camry 3.5 śmierdzącego awaryjnego VW z 2.0 TDI? No właśnie.