Ukraina odblokowała transport z Chin, bo Polska wyśle im broń?
Transport z Chin przez Ukrainę do Polski zostanie odblokowany już od 10 lutego. Minister infrastruktury Oleksandr Kubrakow wskazał, że będzie to możliwe po obopólnym porozumieniu stron. Choć blokada była tłumaczona m.in. zbyt dużym nagromadzeniem pociągów na granicy z Polską, to można przypuszczać, że odwilży przysłużył się transport broni do Ukrainy.
Transport z Chin do Polski przez Ukrainę w końcu został odblokowany. Ale za jaką cenę?
Zacznijmy od tego, że pod koniec listopada zeszłego roku został wprowadzony zakaz tranzytu pociągów do Polski z terytorium Ukrainy. Jednostronna blokada zaskoczyła ekspertów, którzy widzieli w tym bardziej grę polityczną oraz agresywną politykę Kijowa wobec Warszawy.
Wówczas Koleje Ukraińskie zakazały przyjmowania wszystkich przesyłek nadawanych do Polski przez terytorium Ukrainy. Ta bezprecedensowa decyzja Kijowa spotkała się z niezrozumieniem po stronie polskiego rządu. Ponadto całkowite ograniczenie eksportu również uderzyło w gospodarkę naszego kraju.
Sama Ukraina tłumaczyła to kwestią uzyskania większej liczby zezwoleń dla samochodów transportowych. Obecnie to 160 tysięcy pozwoleń, a Kijów chciał 200 tysięcy. Wschodni sąsiad tłumaczył to tym, iż liczba zezwoleń jest niewystarczająca i „blokuje handel zagraniczny”. Wszystko dlatego, że przez Polskę przeprawia się nawet 40% ukraińskich przewozów towarowych do UE. Zatem obecna liczba pozwoleń jest według rządu w Kijowie niewystarczająca.
Czytaj również: Wojna Rosji z Ukrainą. Jakie byłyby konsekwencje dla polskiej gospodarki?
W końcu jednak obie strony podjęły się wspólnych rozmów, dzięki czemu ruch pomiędzy państwami w końcu mógł zostać przywrócony. Jak pisaliśmy jeszcze kilka dni temu, do spotkania doszło ze względu na inicjatywę prezydentów obu krajów.
Do spotkania pomiędzy ministrami infrastruktury Andrzeja Adamczyka i Ołeksandra Kubrakowa doszło 31 stycznia. Jak informuje Rzeczpospolita, spotkanie odbyło się w obecności Szefa Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta RP Jakuba Kumocha oraz Szefa Biura Prezydenta Ukrainy Andrija Jermaka.
Wówczas obie strony doszły do porozumienia w sprawie jak najszybszego zniesienia ograniczeń tranzytowych towarowych przewozów kolejowych. Dzięki temu Ukraina poinformowała, że już czwartego lutego przekaże Polsce konkretny termin o wznowieniu tranzytu kolejowego. Ponadto oba państwa zadeklarowały o wspólnym harmonogramie podniesienia przepustowości polsko-ukraińskich drogowych przejść granicznych.
Będzie porozumienie między Polską a Ukrainą ws. tranzytu kolejowego
Transport z Chin przez Ukrainę został odblokowany. Coś za coś?
Koniec końców sytuacja się unormowała, i jak wskazał minister infrastruktury Ukrainy Oleksandr Kubrakow tranzyt z Ukrainy do Polski zostanie przywrócony już 10 lutego.
Dodatkowo Kubrakow powiedział, że:
Wierzę w możliwość znacznego zwiększenia obrotów towarowych z Polską. Dlatego przyspieszamy prace nad elektryfikacją odcinka Kowel-Izów. Pozwoli nam to znacząco zwiększyć przepustowość tego obszaru po stronie ukraińskiej.
Informację o elektryfikacji spornego odcinka potwierdził polski minister infrastruktury Andrzej Adamczyk:
🔊Po rozmowie z Ministrem Transportu Ukrainy mogę przekazać, że 10 lutego nastąpi zniesienie ograniczeń tranzytowych dla towarowych przewozów kolejowych przez terytorium Ukrainy do Polski 🇵🇱🤝🇺🇦
— Andrzej Adamczyk (@AMAdamczyk) February 5, 2022
Transport z Ukrainy odblokowano, bo Polska przesłała broń?
Ta deklaracja może nieco dziwić, ponieważ jeszcze pod koniec stycznia przedstawiciele ukraińskich kolei państwowych Ukrzaliznyci twierdzili, że:
[…] Do rozwiązania sprawy wznowienia tranzytu koleją przez Ukrainę do Polski potrzebne są obopólne działania dwóch krajów. […] Problem sytuacyjny polega na tym, że na granicy z Polską codziennie gromadziło się od 1800 do 3200 wagonów. Tworzyły się przez to korki na trasie.
I choć zabrzmi to na wskroś kontrowersyjnie, to nie ma co jednak ukrywać, że sytuacja pomiędzy unormowała się ze względu na napiętą sytuację u wschodniego sąsiada. Nie można bowiem zapomnieć, że na początku lutego Ministerstwo Obrony Narodowej wraz z Mateuszem Morawieckim obiecali przesłać polskie uzbrojenie Ukrainie.
Czytaj również: Ruch wizowy między Ukrainą a Polską. W tle bliskie kontakty z KGB
Zanim jednak przejdę do meritum, to muszę dodać, że są to jedynie przypuszczenia wynikające z obecnej sytuacji geopolitycznej.
Wiele bowiem wskazuje na to, że oprócz nacisku Kijowa na Warszawę, aby otrzymać więcej zezwoleń transportowych, Ukraina chciała uzyskać coś jeszcze.
Otóż Ukraińcy dostaną m.in. rakiety przeciwlotnicze „Piorun„, które mają zasięg do 6500 metrów oraz tysiące sztuk amunicji. Większość sprzętu bojowego jest produkowana w skarżyskich Zakładach Mesko. Pierwszy transport broni defensywnej zostanie przesłany do naszych sąsiadów już w następnym tygodniu.
Można zatem przypuszczać, że tłem dla przyspieszenia normalizacji stosunków pomiędzy Kijowem a Warszawą były również dostawy broni. To zaś wskazuje na położenie Polski w obecnej sytuacji, gdzie władza w Kijowie od końca listopada nalegała na przyjęcie ich warunków. A co za tym idzie — przystała na dość kontrowersyjne decyzje związane z bezpieczeństwem państwa. Wszystko po to, aby za wszelką cenę znormalizować obustronne relacje.
Problem jedynie w tym, iż taka polityka może zachęcić Ukrainę w przyszłości do podobnych szantaży politycznych, które mogą zaszkodzić stabilności gospodarczej Polski. A jak widać na załączonym obrazku, jest to bardzo możliwe bez względu na panującą sytuację geopolityczną.
Czy jednak jest to tylko przypadek, że obydwa terminy nałożyły się na siebie? Być może. Czy Polska powinna za wszelką cenę zgadzać się na naciski ze strony Kijowa? To pozostawiam bez komentarza. Warto jednak na koniec dodać, że w sytuacji, kiedy Ukrainie grozi konflikt zbrojny, to działania związane z blokadą transportu do Polski nadszarpnęły i tak napięte stosunki między obydwoma państwami.
Znajdziesz nas w Google News
7 Komentarze