MorskiTransport

Sankcje uderzają w rosyjską 'flotę widmo”. Moskwa stoi nad przepaścią

Kryzys w rosyjskim eksporcie oleju napędowego dramatycznie się pogłębia.

Rosyjski sektor naftowy stoi w obliczu bezprecedensowych wyzwań w eksporcie oleju napędowego, wynikających z nałożonych sankcji na tzw. „flotę widmo”. Problemy z rozliczeniami przez banki w kluczowych krajach i rekordowe ilości paliwa dryfujące na morzu szukające nabywców, to tylko wierzchołek góry lodowej. Sytuacja ta nie tylko uderza w rosyjską gospodarkę, ale rzuca cień na globalny rynek energetyczny, zmieniając jego dynamikę i wpływając na ceny paliw.

  • Rekordowe ilości oleju napędowego na morzu pokazują skalę problemu.
  • Sankcje na „flotę widmo” stanowią poważne wyzwanie dla rosyjskiego eksportu.
  • Banki w Turcji, Chinach i Zjednoczonych Emiratach Arabskich ograniczają transakcje z rosyjskimi firmami.

Rosyjska „flota widmo” pod lupą sankcji

Jak informuje Moscow Times, rosyjski przemysł naftowy, zmaga się z poważnymi trudnościami w znalezieniu nabywców dla oleju napędowego, co jest bezpośrednim wynikiem amerykańskich sankcji nałożonych na tzw. „flotę widmo”. Do 17 marca bieżącego roku, aż 6,2 miliona baryłek tego kluczowego produktu eksportowego bezcelowo dryfowało na morzu, oczekując na kupujących. Jest to ponad czterokrotny wzrost w porównaniu do danych z grudnia, kiedy to Stany Zjednoczone zaostrzyły sankcje, dodając do listy sankcyjnej dziesiątki tankowców i zwiększając kontrolę nad obchodzeniem sankcji bankowych przez kraje uważane za przyjazne polityce Kremla.

Ponadto, sankcje nałożone na tankowce i rosnące problemy z rozliczeniami przez banki w takich krajach jak Turcja, Chiny i Zjednoczone Emiraty Arabskie, jeszcze bardziej skomplikowały sytuację eksportową. W następstwie ostrzeżeń Departamentu Skarbu USA wydanych w grudniu, te banki znacząco ograniczyły transakcje z Rosją, co wymusiło na rosyjskich firmach naftowych oraz ich zależnych spółkach poszukiwanie alternatywnych metod i ścieżek eksportowych, aby skutecznie ominąć sankcje i dotrzeć do globalnych klientów.

Flota widmo zapewniała stały dopływ pieniędzy na zbrodnie Putina. W końcu nadszedł jej kres?

Obecna, bezprecedensowa sytuacja, w której rekordowe ilości rosyjskiego oleju napędowego zalegają w „pływających magazynach”, nie miała miejsca od początku obserwacji w 2017 roku, przekraczając przedwojenne liczby ponad dziesięciokrotnie. Ta dramatyczna zmiana nie tylko podkreśla skuteczność nałożonych sankcji, ale także rzuca światło na wpływ, jaki mają one na rosyjską gospodarkę oraz na globalny rynek oleju napędowego. Jednocześnie, kreuje to wyzwanie dla krajów zależnych od importu rosyjskiego paliwa, zmuszając je do poszukiwania alternatywnych źródeł dostaw.

Czytaj również: Rosjanie zbudują nowy terminal na granicy rosyjsko-chińskiej

W konsekwencji, sytuacja wokół eksportu oleju napędowego doskonale ilustruje, jak globalna polityka i sankcje mogą kształtować międzynarodowy krajobraz ekonomiczny, wpływając nie tylko na poszczególne państwa i ich gospodarki, ale i na globalne bezpieczeństwo energetyczne. Z tego powodu w obliczu sankcji na „flotę widmo” oraz ograniczeń w transakcjach bankowych, Rosja stoi przed wyzwaniem znalezienia nowych, rozwiązań logistycznych i finansowych, które umożliwią utrzymanie stabilnego poziomu eksportu. Obecnie jednak – na szczęście zarówno dla Ukrainy, jak i reszty cywilizowanych krajów – Moskwa traci każdego dnia. Niemniej jednak Kreml wciąż nie daje za wygraną, bo pieniądze z ropy są głównym motorem napędowym wojny na Ukrainie.

Nowe ścieżki eksportowe – odpowiedź na sankcje. Rosyjska „Flota widmo” ma coraz większy problem

Z tego powodu w obliczu zaostrzonych sankcji, Rosja intensyfikuje wysiłki na rzecz identyfikacji nowych ścieżek eksportowych dla swojego kluczowego produktu – oleju napędowego. Przeszkody nałożone przez Stany Zjednoczone i sojuszników, szczególnie na „flotę widmo”, zmuszają rosyjski sektor naftowy do szukania alternatywnych metod dostawy swoich towarów na światowe rynki. Ta sytuacja nie tylko wywołuje konieczność adaptacji logistycznej, ale również wymusza redefinicję stosunków handlowych z krajami, które dotychczas były głównymi partnerami handlowymi, a teraz znajdują się w zasięgu wpływów sankcji.

Aby obejść te ograniczenia, rosyjskie firmy naftowe i ich zależne spółki angażują się w bardziej złożone operacje logistyczne, takie jak przekładanie ładunków na morzu i korzystanie z portów w krajach nieobjętych sankcjami. Te działania, choć skuteczne w krótkim terminie, są kosztowne i zwiększają złożoność całego procesu eksportowego, wpływając na marże zysku.

Co równie istotne, Rosja zwiększa także inwestycje w rozwój infrastruktury transportowej, takiej jak budowa nowych rurociągów czy rozwój floty transportowej, aby umożliwić bezpośredni eksport do nowych rynków, w szczególności krajów azjatyckich, takich jak Chiny i Indie. Wszystko dlatego, że mogą one być mniej wrażliwe na zachodnie sankcje. Działania te mają na celu zwiększenie niezależności od tradycyjnych szlaków morskich i adaptację do nowego, zmieniającego się środowiska geopolitycznego i handlowego.

Niemniej jednak pomimo tych wysiłków, rosyjski sektor naftowy stoi przed wyzwaniami związanymi z niższymi cenami i marżami zysku, wynikającymi z konieczności przystosowania się do nowych realiów rynkowych. Adaptacja do zmieniającego się krajobrazu geopolitycznego i sankcji wymaga strategicznej elastyczności oraz innowacyjności, co staje się kluczowym czynnikiem w utrzymaniu rosyjskiego eksportu oleju napędowego na stabilnym poziomie. ​

Wątpliwe praktyki rosyjskiej „floty widmo” zagrażają Bałtykowi

Tymczasem, sytuacja w cieśninie Sund, gdzie na początku marca doszło do zderzenia rosyjskiego tankowca MS Andromeda Star z statkiem towarowym MS Peace, podkreśla narastające ryzyko związane z używaniem przez Rosję starej „floty widmo” do transportu ropy. Wszystko dlatego, że w obliczu sankcji zachodnich, Moskwa coraz częściej polega na przestarzałych jednostkach, które nie spełniają obowiązujących standardów bezpieczeństwa. Duńskie media, powołując się na analizy firmy Kpler, informują, że od 1 grudnia do końca lutego przez duńskie wody przepłynęło 191 rosyjskich tankowców, z czego niektóre miały wątpliwe dokumenty ubezpieczeniowe. Przestarzałe statki, przeciążone i obsługiwane przez słabo wyszkolone załogi, zagrażają nie tylko bezpieczeństwu żeglugowemu, ale i delikatnemu ekosystemowi Bałtyku.

Czytaj również: Białoruś oraz Rosja omijają sankcje i bez większych problemów sprzedają Europie drewno

Mikael Pedersen, prezes Związku Zawodowego Pilotów Morskich, wskazuje na dodatkowe problemy: statki często unikają korzystania z lokalnych usług nawigacyjnych, odmawiając przyjęcia na pokład pilotów morskich, co dodatkowo zwiększa ryzyko zdarzeń. Taka postawa rodzi pytanie retoryczne: czy korzyści ekonomiczne, jakie Rosja osiąga z kontynuowania eksportu ropy w taki sposób, są warte potencjalnego ryzyka dla środowiska, zwłaszcza w tak wrażliwym regionie jak Bałtyk?

Odpowiedź na to pytanie wydaje się jasna, biorąc pod uwagę możliwe konsekwencje dla środowiska morskiego, jak kontynuowania brutalnej wojny na Ukrainie. Incydenty takie jak kolizja tankowca MS Andromeda Star tylko potwierdzają konieczność międzynarodowej współpracy w celu zaostrzenia przepisów dotyczących bezpieczeństwa na morzu, aby chronić zarówno Bałtyk, jak inne drogi wodne przed potencjalną katastrofą ekologiczną.

KE walczy z flotą widmo. Będzie zakaz sprzedaży tankowców do Rosji?

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button