PLAKO System - inteligentne systemy dokowania
DrogowyTransport

Elektryfikacja floty będzie poważnym wyzwaniem dla warsztatów

Choć nadchodzące lata niosą ze sobą duże zmiany i wyzwania, rynek dostrzega także szanse na rozwój

Prognozy kancelarii Roland Berger i Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych CLEPA wskazują, że dopiero w 2038 roku na europejskich drogach elektryczne pojazdy przewyższą liczbę samochodów spalinowych. Choć elektryfikacja floty będzie stopniowa, rynek części zamiennych i warsztaty już teraz muszą przygotować się do znacznego przyspieszenia procesu elektryfikacji, co skutkować będzie spadkiem popytu na tradycyjne komponenty. 

Elektryfikacja floty szybko postępuje

Choć elektryfikacja flot postępuje, rynek musi dostosować się do obsługi zarówno floty spalinowej, jak i elektrycznej, co będzie wymagało przygotowania na wiele lat równoczesnego funkcjonowania obu rodzajów pojazdów. Choć nadchodzące lata niosą ze sobą duże zmiany i wyzwania, rynek dostrzega także szanse na rozwój.

Czytaj też: Stacje ładowania w Europie są, ale to ich jakość jest problemem

Od 2035 roku spodziewamy się wprowadzenia zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. To oznacza, że w Polsce, Francji czy Niemczech sprzedawane będą już tylko samochody elektryczne. Sądzę jednak, że będą wtedy współistniały dwa rodzaje rynków. Niezależnie od kraju w dużych miastach – takich jak Warszawa, Paryż czy Berlin – prawdopodobnie pojawią się strefy niskich emisji, a mieszkańcy będą musieli jeździć pojazdami ekologicznymi. Restrykcje uniemożliwią wjazd do takich stref pojazdów silnie zatruwających powietrze. Z drugiej strony będą strefy poza miastem, gdzie będzie większa liczba samochodów z silnikami spalinowymi. Nawet jeśli ostatnie z nich zostaną sprzedane w 2035 roku, to one będą mogły jeździć po ulicach jeszcze przez 20–25, może 30 lat – mówi agencji Newseria Biznes Matthieu Simon, partner w kancelarii doradztwa strategicznego Roland Berger w Paryżu.

W połowie lutego Parlament Europejski zatwierdził przepisy, które od 2035 roku ograniczą producentom samochodów możliwość wprowadzania na rynek Unii Europejskiej nowych pojazdów z silnikiem spalinowym. To ograniczenie dotyczy jednak wyłącznie nowych pojazdów, a tradycyjne auta zarejestrowane przed rokiem 2035, będą mogły nadal być używane i odsprzedawane do końca swojego cyklu życia. Choć cel osiągnięcia neutralności klimatycznej zaplanowano na najpóźniej 2050 rok, Komisja Europejska planuje wprowadzić zmiany już od 2035 roku. Ten krok ma umożliwić Unii Europejskiej osiągnięcie założonego celu neutralności klimatycznej w wyznaczonym terminie.

Obecnie wprowadza się regulacje na poziomie europejskim, lokalnym i krajowym, strefy niskiej emisji, zachęty – wszystko po to, żeby ulicami jeździło więcej elektryków. W efekcie widzimy wzrost penetracji rynku przez pojazdy elektryczne, co stopniowo przełoży się też na obecność elektryków na rynku wtórnym – mówi Matthieu Simon.

Coraz więcej sprzedawanych samochodów elektrycznych

Zgodnie z danymi ACEA, w pierwszym półroczu bieżącego roku udział samochodów elektrycznych w ogólnej sprzedaży nowych samochodów osobowych na europejskim rynku wzrósł do 12,9 procent (w porównaniu do 9,9 procent rok wcześniej). Ten wzrost najczęściej wiąże się ze spadkiem sprzedaży pojazdów z silnikami diesla, których udział zmniejszył się z 17,4 do 14,5 procent w ciągu roku. W Polsce, w pierwszym półroczu tego roku, samochody elektryczne (BEV) stanowiły jedynie 3,6 procent wszystkich nowo zarejestrowanych samochodów osobowych. Jednak liczba rejestracji nowych elektryków w Polsce dynamicznie rośnie, osiągając blisko 19 tysięcy w ciągu 10 miesięcy, co oznacza imponujący wzrost o 55 procent w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej.

Zgodnie z raportem opublikowanym przez kancelarię Roland Berger i Europejskie Stowarzyszenie Producentów Części Motoryzacyjnych (CLEPA), transformacja rynku przyczyni się do obniżenia popytu na europejskim rynku wtórnym. Wiele przedsiębiorstw produkujących części i podzespoły, a także warsztatów, obecnie skoncentrowanych głównie na tradycyjnej motoryzacji, może odczuć spadek popytu, ponieważ pojazdy w pełni elektryczne (BEV) mają o około 30 procent mniejsze zapotrzebowanie na komponenty. W zależności od przyjętego scenariusza i tempa elektryfikacji, eksperci prognozują, że popyt na rynku może zmniejszyć się o 1317 procent do 2040 roku. Kategorie produktów najbardziej dotknięte spadkami to silniki spalinowe i układy napędowe.

Czytaj też: Chińskie samochody elektryczne podbijają Europę. KE oskarża Chiny o zaniżanie cen

Dodatkowym wyzwaniem będzie konieczność obsługi przez długi okres zarówno pojazdów elektrycznych, jak i spalinowych na rynku wtórnym, nawet po 2035 roku. Na podstawie scenariuszy opracowanych przez ekspertów z Roland Bergera i CLEPA, szacuje się, że w 2030 roku pojazdy w pełni elektryczne (BEV) będą stanowiły od 53 do 82 procent rynku sprzedaży. Warto również uwzględnić istniejącą flotę pojazdów spalinowych, które zostaną zarejestrowane przed rokiem 2035 i będą nadal użytkowane przez wiele lat po tej dacie.

Prognozy na rok 2040 mówią o tym, że tylko połowa wykorzystywanej floty będzie elektryczna, a druga połowa pozostanie spalinowa. Oznacza to, że rynek wtórny wciąż ma czas, aby przygotować się do nowej sytuacji, doposażyć się, przeszkolić mechaników. Widzimy też nie tylko minusy, ale także plusy upowszechnienia samochodów elektrycznych. Na przykład w tym, że produkujemy i regenerujemy, ale też działamy poprzez recykling – wymienia ekspert Roland Berger.

Jak sektor motoryzacyjny poradzi sobie z elektryfikacją?

Niezwykle istotne dla uczestników rynku wtórnego stanie się rozwijanie zdolności regeneracji elementów. Obecnie podkreśla się to szczególnie w kontekście dążeń do ekologizacji sektora motoryzacyjnego. Eksperci podczas Kongresu Przemysłu i Rynku Motoryzacyjnego zwrócili uwagę na ograniczenie produkcji materiałów niezbędnych do tworzenia nowych podzespołów w procesie regeneracji. Zużycie surowców w ramach regeneracji wynosi od 50 do 90 procent mniej, niż w przypadku wytwarzania nowych części zaczynając od podstaw. Z wyników badania Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych wynika, że w 2020 roku fabryczna regeneracja części pozwoliła na redukcję emisji dwutlenku węgla o 800 tysięcy ton, co równa się emisji śladu węglowego wygenerowanego przez 120 tysięcy przeciętnych mieszkańców Unii Europejskiej.

Eksperci prognozują, że usługi konserwacji zapobiegawczej, naprawy systemów baterii oraz nowoczesne narzędzia diagnostyczne dla warsztatów nabiorą większego znaczenia, zwłaszcza w kontekście skomplikowanego oprogramowania i zarządzania danymi pojazdów elektrycznych z nową elektroniką i platformami komunikacyjnymi. Warsztaty mają szansę wyrobić sobie pozycję jako specjaliści ds. pojazdów z napędem elektrycznym, oferując usługi swoim lokalnym klientom. Natomiast dystrybutorzy części mogą wspierać w zarządzaniu zużytymi komponentami, stając się dostawcami niezbędnych materiałów. Szacuje się, że wartość europejskiego rynku wtórnego części przeznaczonych do pojazdów w pełni elektrycznych (BEV) wyniesie około 6–7 mld euro.

Cały rynek wtórny był w ostatnim roku dość popularny, jego wartość sięgnęła blisko 100 mld euro. Rynek skorzystał na wzrostach inflacji w 2022 i 2023 roku. Według prognoz w przyszłości będzie rósł o ok. 2 proc. rocznie aż do 2030 roku – mówi Matthieu Simon.

Intensywne szkolenie kierowców w Opolu. Uczą się obsługi elektryków 

Znajdziesz nas w Google News

Polecane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button